27 marca 2014

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie - Sammydress

Hej kochani :)

Często na blogach spotykam artykuły dotyczące sklepu Sammydress. Nie mogłam się powstrzymać i weszłam na tą stronę, a kiedy już się tam znalazłam to nie mogłam wyjść. Znajdziemy tam zarówno coś dla pań, panów, a także dla dzieci. Asortyment sklepu jest tak bogaty, że postanowiłam zrobić tam zakupy. Problem polega na tym,że mój angielski nie jest perfekcyjny i boje się,że jak już coś zamówię to okaże się za małe bądź za duże. Czy macie doświadczenia z tym sklepem? Czy jeśli tabela pokazuje rozmiar ubrania 36 to czy rzeczywiście tak wypada? Jak to jest z butami- czy jeśli jest jakiś rozmiar to czy wypada on większy czy mniejszy, czy faktycznie taki jaki potrzebujemy? Jak wygląda płatność? Jak długo się czeka na przesyłkę? Podzielcie się swoimi doświadczeniami. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.


Poniżej mały przegląd asortymentu sklepu. Zdjęcia są podlinkowane, aby łatwiej było Wam trafić do rzeczy, która Wam się spodoba.






















To co Wam pokazałam to kropla w morzu, gdyż asortyment jest tak wielki,że jest w czym wybierać. Czekam na Wasze wskazówki dotyczące zakupów.

25 marca 2014

Gerovital po raz pierwszy, lecz czy ostatni?

Marka Gerovital po raz pierwszy gości w moim domu, a to za sprawą Drogerii Uholki, która udostępniła mi ten produkt do recenzji. A co konkretnie? Dziś będzie mowa o regenerującym kremie do rąk.

Opakowanie:

Krem znajduje się w opakowaniu typu tuba z odkręcanym wieczkiem. Jest dość duży - jego pojemność to 100ml. Dodatkowo schowany został w takim oto kartoniku, na którym znajdują się wszystkie informacje dotyczące opisu, składu itp


Opis producenta:

"Bogaty i złożony preparat do intensywnej pielęgnacji szorstkiej, suchej i wymagającej regeneracji skóry rąk. Krem silnie nawilża, natłuszcza i tonizuje. Zabezpiecza skórę przed działaniem agresywnego środowiska i preparatów chemicznych. Krem tworzy na skórze niewidzialny film, który chroni skórę przed utratą wilgoci. Lekka konsystencja dobrze się wchłania i nie pozostawia na dłoniach uczucia lepkości i tłustości."

Składniki aktywne:

- kwas hialuronowy
- wyciąg z ogórków - rozjaśnia i rozświetla
- Witamina E – witamina młodości, która skutecznie chroni skórę przed starzeniem i destrukcyjnym działaniem wolnych rodników, zmniejsza tworzenie się starczych przebarwień, poprawia mikrocyrkulację naczyń krwionośnych, chroni przed zniszczeniem elastyczne i kolagenowe włókna skóry. Zwiększa ukrwienie skóry, nawilża i uelastycznia
- olej silikonowy

Stosowanie:

Nakładać na wilgotną skórę, lekko masując.


Skład:



Działanie:

Krem ma gęstą konsystencję. Po rozsmarowaniu przez chwilę zostawia na rękach cieniutką, tłustą warstwę, która jednak szybko się wchłania.



  Bardzo podoba mi się fakt, iż mimo treściwej konsystencji wchłania się on całkowicie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Zapach najbardziej kojarzy mi się z kremem Dove - delikatny. Krem doskonale odżywia i nawilża suchą skórę rąk, która po jego aplikacji staje się miękka i wygładzona. Cena nie jest jakaś wygórowana. W Drogerii Uholki można go nabyć za cenę 14.90zł



Podsumowując jest to jeden z kremów, do których chętnie się wraca.

24 marca 2014

Przygarnij kropka ;)

Wiosna pomału się u nas rozgaszcza i choć teraz idzie jej to opornie, bo za oknami szaro,buro i deszcz to jednak daje o sobie znać w postaci pierwszych kwiatów, pąków na drzewach i coraz barwniej brzmiącego śpiewu ptaków. O tej porze roku coraz chętniej sięgam po kolory, które górują zarówno w ubraniach, makijażu czy też manicure. Dzisiaj przedstawię Wam moją wczesnowiosenną paznokciową propozycję.



Do wykonania tego mani wykorzystałam następujące lakiery:

1. Laura Conti - piękny słoneczny kolor.
2. Virtual fashion mania - niezwykle modny w tym sezonie pomarańcz.
3. Golden Rose z proteinami -  żywy niebieski kolor.
4. Golden Rose - top coat, na wykończenie mani




Tym razem zmalowałam kropeczki:) Taka stylizacja świetnie pasuje do jeansów, a jeśli mamy pomarańczową lub żółtą bluzkę to na pewno zostaniemy zauważeni. Ogromnie żałuję,że w tym roku w mojej szafie króluje (znienawidzona zresztą przeze mnie) czerń, no ale cóż takie życie. Tęsknie do kwiatów, wzorów i kolorów, ale muszę one na mnie poczekać.



Jak Wam się podoba ten manicure?

22 marca 2014

Czas na relaks & nowa współpraca

Wiosna przywitała nas pełną parą. Od dwóch dni wyraźna jest poprawa pogody, a wczoraj poczułam się tak jakby było wczesne lato -> 22*C w cieniu(!), aż przyjemnie było wskoczyć w krótkie spodenki. Korzystając z tej sprzyjającej aury wzięłam się za porządki na dworze, gdyż grzechem byłoby siedzenie w domu. Zrobiłam pranie, które w ekspresowym tempie schło na wietrze, przekopałam ogród, nie mówiąc już o codziennych domowych obowiązkach. Wieczorem czułam się tak zmęczona,że zapragnęłam w końcu chwili relaksu. Taką chwilę zapewniła mi firma Rolchem distribution, którą znajdziecie również na facebooku. Zapraszam do polubienia strony i dalszej lektury.



Firma Rolchem distribution zajmuje się handlem hurtowym świec ozdobnych , zniczy , wkładów do zniczy , e-papierosów , liquidów oraz akcesoriami do e-papierosów. Osoby, które mieszkają w Krakowie zapraszam do sklepu stacjonarnego, który znajduje się na os Centrum D 7. Sama chętnie bym go odwiedziła, no ale wiadomo - odległość..


Na przesyłkę kurierską czekałam dość długo. Jakimś cudem została ona awizowana, mimo że kurier wcale do mnie nie dzwonił. Z doświadczenia wiem,że jak przewoźnik widzi,że nie ogarnie wszystkich przesyłek w czasie, to pisze w raporcie,że nie zastał danej osoby w domu i po problemie. Też się z tym spotkaliście? Mi się to już drugi raz zdarzyło. W każdym razie przesyłka w końcu do mnie dotarła i jestem z niej bardzo zadowolona:)


Zobaczcie co znalazło się w niej znalazłam:)


Muszę przyznać,że firma Rolchem distribution profesjonalnie podeszła do naszej współpracy i  do skompletowania paczki dla mnie, która do momentu otwarcia kartonowego pudełka była dla mnie niespodzianką. Przyjrzyjmy się temu co dostałam.


W takie intensywne dni jak darzył się wczoraj najbardziej relaksuje mnie światło świec. Bardzo się ucieszyłam kiedy w paczce znalazłam 3 duże świece. Każda z nich starannie została opakowana w folię i idealnie nadawałaby się na prezent.


Dwie świece stożkowe stanowią znakomitą ozdobę mojego domu. Posiadają piękny ornament w postaci gałązki, na której siedzi ptak. Od razu widok ten skojarzył mi się z wiosną i z jeszcze większym wytęsknieniem zaczęłam wypatrywać zielonych liści na gałęziach drzew. Na to jednak jeszcze trochę muszę poczekać, gdyż na razie królują pąki.


Kolejna świeca jest typowo świąteczna. Jest to duża pisanka, która znalazła już miejsce na moim stole. Wygląda fantastycznie, bardzo lubię wywoływać święta za pomocą takich gadżetów. Pomyślę nad tym,aby wykorzystać tą świecę jako główny element świątecznego stroiku.



Kolejnym elementem mojej przesyłki są podgrzewacze o zapachu pierników? cynamonu? W każdym razie zapach kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia. W opakowaniu znajduje się 6 podgrzewaczy, o intensywnym zapachu. Po podpaleniu wyczuwalna jest jedynie delikatna woń. Podgrzewacze pięknie się prezentują zarówno w kominku jak i luźno ułożone na stole.



W paczce znalazł się także prezent dla mojego dziecka. Figurka wróżki w ciepłym kolorze kremu i fioletu bardzo przypadła Oliwce do gustu. Sukienka i skrzydła wróżki zdobione są brokatem, w skrzydłach dodatkowo umieszczone jest piórko. Wszystko to komponuje się w piękną całość.



Co ciekawe wróżka ta jest "magiczna" - ma odczepiane skrzydełka i wyciąganą z rąk różdżkę.




Skrzydła przyczepiane są za pomocą magnesu, który jest na umieszczony zarówno na nich jak i na plecach wróżki. Moja córka jak odkryła,że jej wróżka jest rozkładana to miała z tego powodu wiele frajdy.



Zaskoczeniem w mojej przesyłce były wkłady do zniczy, oraz znicz ledowy z bateriami. Jak się okazało firma dobrze przejrzała mój blog i trafiła na ten  wpis. Tą część paczki dostałam więc z wyrazami współczucia. Wzruszyłam się.. jest to nieoczekiwany, a zarazem bardzo miły gest..



Znicz LED działa na dwie baterie - paluszki. Wytwarza delikatne czerwone, przerywane światło, które sprawia rzeczywiste wrażenie palącego się płomienia.



Nadszedł wieczór, więc relaks czas zacząć. Płomień świec jest tak ciepły i spokojny. Wpatrując się w niego potrafię się wyciszyć, już nie wspomnę o tym,że jest on niezastąpiony podczas najpiękniejszych romantycznych wieczorów.




Całą ofertę świec możecie zobaczyć i kupić w tym miejscu. Jeśli bylibyście zainteresowani zniczami to zapraszam Was tutaj. Koniecznie odwiedźcie też firmowy fanpage, na którym w tej chwili trwa konkurs, w którym można wygrać świece z serii Rosa.

..............................................................................

Jednocześnie zapraszam Was do konkursów trwających właśnie na moim fanpage. Mamy wielu sponsorów i łącznie będzie ok 150 osób nagrodzonych.

Przypominam,że do wygrania jest biżuteria dziecięca.



tym konkursie mamy ponad 100 sponsorów.




A tutaj na zdjęciu zobaczycie nagrody, które są do zdobycia w konkursie wiosennym.




Zapraszam:)

19 marca 2014

Jak skutecznie zniechęcić mnie do ponownego zakupu kosmetyku, czyli słów kilka o pewnym specyfiku.

Jakiś czas temu wygrałam w jednym z facebookowych konkursów krem do ciała Rozenglycerine marki Hergon. Bardzo się ucieszyłam  z wygranej, bo tak naprawdę rzadko kiedy mam czas na konkursy, a jak już zaryzykuje i wezmę w czymś udział to z reguły nic nie wygrywam. Niefart to moje drugie imię;) Na jednym z bardzo poczytalnych blogów przeczytałam kiedyś recenzję o tym produkcie, pozytywną, a wręcz przejaskrawioną. Reklama była na tyle dobra,że ja również zapragnęłam go mieć i jak udało mi się go wygrać to aż podskoczyłam z radości. Bańka prysła jednak już w momencie otrzymania paczki. Pan listonsz przyniósł mi krem zapakowany w bombelkową kopertę. Kiedy ją otworzyłam poczułam już zapach i ucieszyłam się,że jest tak dobrze wyczuwalny, bo lubię perfumowane kremy. Kiedy jednak po niego sięgnęłam zawiodłam się po raz pierwszy - otóż pół słoiczka kremu było wylane do koperty. Połowa wieczka była odłamana, więc nic dziwnego,że się wylało....



W związku z tym,że wieczko było nieszczelne, nie mogłam odłożyć kremu na półkę, by spokojnie zużyć balsam, który dotychczas używałam. Rozenglycerine w takich warunkach szybko wysychał, zgrubiał się, więc musiałam odłożyć wcześniej używany balsam, by móc się choć trochę cieszyć ze swojej wygranej. Ale czy się cieszyłam...? Zacznijmy od początku..

Opakowanie:

To duży 350ml słoik wykonany z miękkiego plastiku, jedynie spód jest twardy. Wieczko jest odkręcane, koloru różowego. Reszta opakowania jest biała. Litery delikatnie się ścierają. Poniżej możecie zobaczyć w jakim stanie było moje wieczko.



Opis producenta:



Skład:



W składzie nic ciekawego woda,gliceryna, parafina, emuglatory, emoliety, bardzo wysoko znajduje sę również perfum. Następnie citronellol, alifatyczny alkohol terpenowy, imituje zapach róży i geranium. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów. Eugenol- Imituje zapach goździków. Znajduje się na liście 26 potencjalnych alergenów. Geraniol-alkohol alifatyczny z grupy terpenów. Imituje zapach pelargonii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów. Linalool- Nienasycony alkohol alifatyczny z grupy terpenów. Imituje zapach konwalii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów. Cinnamyl alkohol- Alkohol aromatyczny. Imituje zapach hiacyntu. Znajduje się na liście 26 potencjalnych alergenów. Dalej mamy konserwanty.
Rozszyfrować skład pomogła mi kosmopedia.



Jak widać skład nie zachwyca.

Zapach:
Krem miał być różany, natomiast w składzie znajdziemy również substancje imitujące zapach geranium, goździków, pelargonii, hiacyntu i konwalii. Sam zapach jest..hm.. no właśnie jaki? O dziwo nie jest on zbyt intensywny, raczej troszkę ciężki i daleko mu do zapachu róż, które mam w ogrodzie.

W podsumowaniu:

Konsystencja tego kremu jest gęsta. Po nałożeniu na ciało zostawia po sobie niezbyt przyjemną warstwę . Po przejechaniu po skórze palcem, cały krem zostaje pod paznokciami. Ble. Dodatkowo trzeba dość długo czekać,aż się wchłonie. Smarując się wieczorem i budząc się rano miałam takie uczucie jakby cieniutka warstwa kremu nadal się na niej znajdowała. Nie lubię tego.


Na plus jest to,że spełnia swoją funkcję - nawilża i zmiękcza skórę. Wg mnie krem byłby dobry jedynie na takie partie ciała jak dłonie, łokcie i stopy. Ja do niego niestety już nie wrócę.

Jeśli jednak ktoś byłby nim zainteresowany to można go kupić za cenę 14.90zł




Mieliście ten krem w swoich zasobach? Jak się u Was sprawdził?

16 marca 2014

Grasz w zielone? Gram:) Masz zielone? Mam:)

Po intensywnym weekendzie czas na równie intensywny poniedziałek. Ostatnio mam coś napięty grafik:) Dzisiaj do południa przychodzi koleżanka, po południu jadę do lekarza, a wieczorem lecimy na urodziny, więc sami widzicie - ciągle coś się u mnie dzieje, nie ma czasu na nudę.

Od zawsze mówi się,że zieleń wycisza. Niektóre osoby wręcz otaczają się tym kolorem. Ja nigdy za nim nie przepadałam. Nie mam żadnego zielonego ubrania, ale dzięki Drogerii Uholki mam cienie w tym kolorze:)

Poczwórne satynowe cienie marki Ados to przedmiot poniedziałkowej recenzji.

Opakowanie:
Plastikowa, okrągła paletka z 4 cieniami o łącznej masie 4g. Wieczko jest odkręcane, co nie jest zbyt wygodne, zdecydowanie wolę takie zamykane na klik.



Opis producenta:




Skład:




Moja opinia:
W mini paletce marki Ados znajdują się 4 idealnie dobrane do siebie cienie, dzięki którym można wyczarować kolorowy efekt smoky eyes. Rzeczywisty kolor najlepiej odzwierciedla poniższe zdjęcie.



A tutaj swatche.



Cienie mają bardzo fajną, aksamitną konsystencję. Łatwo się je nakłada na powiekę. Podczas aplikacji nie osypują się za co mają dodatkowy plus. Mają bardzo dobrą pigmentację. Wystarczy jedno pociągnięcie pędzelka,żeby uzyskać zadowalający efekt. Z trwałością też nie ma problemów. Pół dnia spokojnie wytrzymają.

Tak się prezentują na powiekach.




Jak Wam się podoba ten efekt?

Mimo,że ja do zieleni muszę się przyzwyczaić, bo zwyczajnie jej wcześniej na sobie nie używałam, to cienie bardzo mi się podobają. Pigmentacja, trwałość, świetnie dobrane kolory, które łatwo można ze sobą łączyć. Jednym słowem - jestem na tak.



Kolory można wybierać spośród 8 idealnie skomponowanych kolorystycznie palet. Muszę Wam powiedzieć,że ja wybrałam sobie już kilka zestawień, które mam zamiar systematycznie kupować. Wśród nich znajduje się paletka 103 - czyli odcienie fioletu, 105 - klasyczny smoky eyes i 108, czyli brązy, które też lubię.

 Cienie można kupić tutaj, za cenę 9.80zł

Polecam.