30 czerwca 2014

Hialuronowy wypełniacz ust Dermo Future - szokujące efekty!! --> Recenzja Joasi

Kochani dzisiaj zapraszam Was na recenzję drugiego produktu, jaki dostałam do testów od Drogerii Uholki, a jest nim hialuronowy wypełniacz do ust Dermo Future.



Jestem już posiadaczką pełnych ust i wydaje mi się,że z większymi źle bym się czuła - no ba, ja to wiem ;p  Ogłosiłam więc na facebooku akcję, która miała na celu znalezienie recenzentki tego produktu. Z pośród wielu zgłoszeń wybrałam Joasię i to właśnie jej recenzję będziecie mieli okazję dzisiaj czytać.  Ja momentami również będę dodawała swoje 3 grosze. Zapraszam:)
*Zdjęcia również są autorstwa Aśki.


OPAKOWANIE :

"Wypełniacz do ust mieści się w poręcznej tubce o pojemności 12 ml, tubka zakończona jest jak każdy klasyczny błyszczyk lub balsam. Całość została zamknięta w niedużym kartonowym pudełku na którym znajdują się wszystkie istotne informacje. Grafika delikatna i przejrzysta... jedynie strzykawka wzbudza moje negatywne emocje - ewidentnie ma nam sugerować zupełnie coś innego niż znajduje się w opakowaniu."



--->Mnie osobiście też przeraziła ta strzykawka na opakowaniu:/

OPIS PRODUCENTA :

"Nieinwazyjny, alternatywny produkt przeznaczony do trwałego powiększania ust, który powiększa i wypełnia wargi. Klinicznie potwierdzony, dzięki swej zmikronizowanej strukturze i zawartości kwasu hialuronowego działa mechanicznie jak poduszka, podpora dla zapadniętej skóry. Dzięki swoim własnościom fizykochemicznym zwiększa nawodnienie w okolicy zmarszczki, dzięki czemu skóra staje się bardziej elastyczna i odporna na zaginanie. Zastosowana innowacyjna technologia nie tylko nie podrażnia ust, ale także stymuluje ich gładkość oraz wypełnia nieatrakcyjne zmarszczki palacza wokół ust.
Kolagen jest odpowiedzialny za elastyczność skóry, usta ujędrniają się i wypełniają, a także regenerują komórki. Super Size Complexs prawia, że usta nabierają koloru, ujędrniają się, pobudzone zostaje krążenie, dzięki czemu kwas hialuronowy i kolagen zostają wprowadzone w głębsze warstwy skóry.
Badania kliniczne w przypadku HIALURONOWEGO WYPEŁNIACZA UST potwierdzają wyraźnie większe usta i mniejsze zmarszczki, pierwszy efekt już po 5 minutach od zastosowania. Po 28 dniach stosowania usta stają się wypełnione i powiększone, a zmarszczki znikają. Jeżeli tylko Twoje usta są naturalnie wąskie lub z biegiem czasu straciły swoją objętość, wypełnij je w ciągu kilku minut, sprawiając, że będą pełne i gładkie.


Jak widać producent obiecuje bardzo wiele.... ale czy to naprawdę działa? ;) "

SPOSÓB UŻYCIA :

Kilkukrotnie w ciągu dnia nakładać preparat na skórę ust, dla pogłębienia efektu stosować wieczorem, przed snem. Po kilku minutach od pierwszego użycia usta są wypełnione i ujędrnione, nabierają kolorytu, a zmarszczki wokół ust zmniejszają się. Po 28 dniach stosowania usta stają się powiększone i wypełnione, a zmarszczki wokół nich znikają.


SKŁAD:

DZIAŁANIE :

"Producent gwarantuje że już po 5 minutach usta będą wypełnione i ujędrnione... Niestety nie ma w tym za grosz prawdy. Pierwsze efekty pojawiły się dopiero po całym dniu stosowania.



Powyżej Joasia pokazuje efekt po pierwszym dniu stosowania, przy czym u góry mamy zdjęcie przed zastosowaniem, a na dole po dniu kuracji.


Nie odczułam żadnego mrowienia ani pieczenia. Przez chwilę po użyciu czuć delikatny zapach masła shea. Kosmetyk towarzyszył mi od rana do wieczora przez tydzień. Mimo że nie tego się spodziewałam to o dziwo każdego ranka budziłam się z coraz pełniejszymi i genialnie nawilżonymi ustami :-) Po około 6 dniach stosowania usta były już o 100 proc. bardziej miękkie, jędrne, ''soczyste'' i.... większe  :-)


Kolejne zdjęcie to efekty po tygodniu regularnego stosowania.

Poprawy kolorytu nie zauważyłam - wszystko było po staremu. Nie wiem czy zmniejsza zmarszczki wokół ust bo zwyczajnie ich nie mam ;) Z ogólnego efektu (mimo kilku wad o których wspomniałam) jestem bardzo, bardzo zadowolona. Wypełniacz spełnia swoje główne zadanie - sprawia że usta stają się powiększone a dodatkowo szybko się wchłania, ładnie pachnie i jest dość wydajny (spokojnie wystarczy na miesiąc regularnego stosowania). Jestem pewna że gdy tylko zużyję obecne opakowanie to sięgnę po następne ! Przyzwyczaiłam się do widoku pełnych ust a efekt niestety nie jest trwały :-/ Koszt opakowania waha się między 17 a 20 zł, myślę że cena nie jest zbyt wygórowana jak za kosmetyk który się sprawdza :-) Polecam !"



Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę wyjść z podziwu:) Przyznam Wam się,że że sceptycyzmem podchodzę do tego typu produktów, a tutaj efekty widać gołym okiem (!!) :) Polecam zatem ten wypełniacz osobom, którym marzą się pełne usta:)

Produkt ten możecie kupić w Drogerii Uholki za cenę 20.20zł

Dziękuję Jasi za recenzję i czekam na Wasze komentarze - jak Wam się podoba efekt?

29 czerwca 2014

Nieproszeni goście - meszki + Oliwka dała czadu :)

Kochani dzisiaj kolejny post z cyklu nieproszeni goście. Opiszę Wam jak sobie radzić z małymi paskudami jakimi są meszki, zanim jednak to nastąpi muszę Wam się czymś pochwalić:) Otóż byłam dzisiaj na zabawie, ale nie na takiej zwykłej - na zabawie dla dzieci:) Nigdy nie ukrywałam tego,że mieszkam na wsi. Imprezka była zorganizowana przez nasze sołectwo i po wpłaceniu wpisowego (zaledwie 5zł) chętnie się na nią wybrałyśmy. Po dotarciu na miejsce okazało się,że przybyło na nią bardzo dużo dzieci - nawet nie wiedziałam,że w okolicy tyle ich jest. Była muzyka, konkursy z nagrodami, balony, ciastka, soki, zapiekanki, oraz kawa i herbata dla rodziców. Oliwka świetnie się bawiła:)) Co jak co, ale jako jedynaczka (jak na razie) to po prostu ciągnie do dzieci. Bawiła się, biegała, tańczyła i zawarła wiele nowych znajomości. Wzięła udział w konkursie rzutu maskotką do hula - hop. Koło było położone na ziemi, a dzieci stały od niego w określonej odległości. Miały również możliwość wyboru maskotki, którą chcą celować do celu - Oliwka wybrała pingwina i okazało się,że przyniósł jej szczęście:) Rzutów było 3 i wszystkie trafione:))) Pokonała starszaków i stanęła na podium z dwójką innych dzieci, którym się udało. Ja jako matka jestem taaaaaaaaaaaka duuuuuumna:)) Moja 3latka pierwszy raz w życiu wzięła udział w konkursie i wygrała:))) Musiałam się tym pochwalić, po prostu musiałam:) Cała oprawa była fajna. Dzieci do końca nie wiedziały o co grały. Przed odebraniem nagrody dzieci dostały do ręki śrubokręt i przebijały nim balona. W jego wnętrzu była karteczka z numerkiem - córeczka miała nr 18 i dostał breloczek w kształcie pieska. Niby nic, ale jak my się cieszyłyśmy - to trzeba zobaczyć:)

A teraz główny temat postu, czyli meszki...





Meszki to owady, które wbrew pozorom są groźniejsze od, np komarów. Atakują chmarami i potrafią wcisnąć się w trudno dostępne miejsca jak oczy, usta, nos, a nawet pod powieki. Nie nakłuwają one skóry jak komary, ale rozszarpując ją. Tym samym otwierając drzwi bakteriom.

Ukąszenia meszek mogą krwawić, są bolesne. Ślady utrzymują się niestety dłużej niż po komarach. Mogą pojawić się obrzęki, bąble, oraz gorączka a to dlatego,że ślina meszek zawiera toksyny.

Jeśli dziecko zostało ukąszone, posmaruj te miejsca Fenistilem, Soventolem lub antybzzz... Można podać także leki przeciwzapalne jak Clemastin i Loratan. Jeśli dziecko nadal źle się czuje trzeba jechać do lekarza.

Meszki to niepozorne owady, które często lekceważymy. Okazują się jednak gorsze od tak nas nękających i powszechnie znanych komarów.

27 czerwca 2014

Najlepszy prezent imienininowy dla mamy

10 czerwca jest święto Małgorzaty, tego dnia moja mama ma imieniny. Jak co roku zastanawiałam się nad odpowiednim prezentem dla mamy i szczerze mówiąc długo tego nie musiałam robić, gdyż niemalże od razu pomyślałam o statuetce z CrystalCITY. Statuetki z tego sklepu są na prawdę piękne, a właśnie czegoś tak wyjątkowego szukałam dla mojej matuli.



Na zamówienie tym razem czekałam dość długo, bo kiedy wysyłałam je w poniedziałek to dopiero w piątek dotarła do mnie przesyłka. Nie mam tego firmie za złe - musiałam akurat trafić na bum zamówieniowy.

Statuetkę, a raczej dedykację na niej przygotowałam sama, korzystając z konfiguratora. Sposób zamawiania troszkę się zmienił, dlatego przy okazji pokażę Wam jak to teraz wygląda.

Kiedy wybierzemy już statuetkę klikamy klawisz "projektuj". W tym momencie zostajemy przeniesieni do konfiguratora, dając upust naszej wizji.




Po lewej stronie znajdują się narzędzia, z których korzystamy wpisując dedykację. Wybieramy rodzaj i rozmiar czcionki, a następnie po wpisaniu tekstu wyrównujemy go tak jak nam najbardziej się podoba : do lewej, do środka lub do prawej strony. Decydujemy również czy tekst ma się znajdować u góry, na środku, czy na dole, zakładając,że "góra" to miejsce zaraz pod łodygą róży. W następnym polu możemy wpisać swoje uwagi dotyczące projektu.
Godną uwagi opcją jest "zezwolenie na drobne modyfikacje wedle uznania projektanta, aby uzyskać jak najlepszy efekt". Ja zawsze z tego korzystam. Tekst jest oczywiście taki sam, ale w razie jakby wkradł się do niego jakiś błąd ortograficzny to zostanie to naprawione sprawną ręką projektanta. Druga opcja jest taka,że możemy zostać w 100% wierni naszemu projektowi.



W następnym kroku wybieramy sposób dostawy. Zaznaczamy czy zamawiamy jako osoba prywatna czy jako przedsiębiorstwo. Jeśli chcemy zrobić komuś prezent i wysłać statuetkę bezpośrednio na adres osoby, która ma być przez nas obdarowana to zaznaczamy okienko TAK przy pytaniu "Czy chcesz zrobić niespodziankę odbiorcy paczki". Wówczas rachunek nie zostanie dołączony do przesyłki.

Na tym etapie możemy sobie założyć również konto klienta.



Na kolejnej stronie wpisujemy swoje dane adresowe i przechodzimy do podsumowania, w którym znajdziemy zsumowanie kosztów statuetki i przesyłki. Potwierdzamy zamówienie i gotowe.

Statuetka mamy wygląda tak:



Jest ciężka, ale też bardzo urokliwa. Wprowadza do pomieszczenia niepowtarzalny klimat i jest wspaniałą pamiątką na długie lata.

Moja mama została przez kuriera zaskoczona, gdyż nie wiedziała co ja kombinuję;) Czy prezent się spodobał ? -> BARDZO:)) Mama zadzwoniła do mnie, ale wzruszenie odebrało jej mowę. To utwierdziło mnie w przekonaniu,że lepszego prezentu nie mogłam mamie ofiarować:))



Co zazwyczaj kupujecie mamom na imieniny?

26 czerwca 2014

Rozdanie z Martami :)

Tak jak obiecałam na fb – rusza kolejny konkurs. Współorganizuję go razem z moją imienniczką z bloga  Martkowe Różności.

Do wygrania jest bransoletka widoczna na zdjęciu oraz druga bransoletka – niespodzianka.


Mamy dwie drogi zgłoszenia się do konkursu (przy czym można się zgłosić tylko raz – zgłoszenie na facebooku i blogu jednocześnie i tak będzie brane pod uwagę jako jedno).


Zasady dla blogerów:

1. Zostań PUBLICZNYM obserwatorem Zakręcony Świat Marty i Martkowe różności
2. Udostępnij podlinkowany baner informujący o rozdaniu u siebie na blogu
3. Zostaw komentarz:
Obserwuję jako:
Baner umieszczony na:


Zasady dla fanów na Facebooku:

1. Polub Zakręcony Świat Marty oraz Marta Żórawska – biżuteria
2. Udostępnij PUBLICZNIE grafikę konkursową
3. W komentarzu pod grafiką zostaw zgłoszenie, możesz pokazać co ci się podoba i wkleić link do zdjęcia biżuterii ze strony Marta Żórawska – biżuteria , zaproś znajomych do zabawy.


UWAGA!

 Niezależnie od tego, gdzie się zgłosicie i ile razy się zgłosicie – przypada na Was tylko 1 los!

Zwracamy uwagę na publiczne udostępnianie zdjęcia i publiczne obserwowanie. Brak „publicznego” statusu udostępnienia/obserwowania nie pozwala nam zweryfikować spełnienia wymogu postawionego w konkursie.

NAGRODY:

Spośród wszystkich zgłoszonych osób wylosujemy jedną, która dostanie bransoletkę widoczna zdjęciu. Jeśli będzie to osoba zgłaszająca się na FB – nagrodę niespodziankę wylosujemy spośród blogerów a jeśli zwycięzcą będzie Bloger – nagroda niespodzianka trafi do fana z facebooka.

Zgłoszenia przyjmujemy zarówno tutaj jak i u Marty

Zabawa trwa od 26.06 do 04.07

Zapraszamy!


..........................................................................................................................................
..................................................................

Przy okazji przypominam, że są to ostatnie dni tego rozdania . Zapraszam do udziału:)


25 czerwca 2014

Intensywnie nawilżający balsam do stóp i nóg Nivelazione Farmona

Niedawno otrzymałam od Drogerii Uholki paczuszkę testową z kosmetykami, które pokazywałam Wam w moich nowościach. Dzisiaj przedstawię Wam jeden z produktów, a będzie nim nawilżający balsam do stóp i nóg Nivelazione Farmona. Jest to pierwszy produkt tego typu, który miałam możliwość testować. W domu mam kremy do stóp, ale z balsamem się do tej pory nie zetknęłam, tym bardziej,że oprócz stóp można stosować go na całe nogi.

Opakowanie:

Plastikowa tubka o pojemności 100ml, z zamknięciem typu klik. Tubka w kolorze zieleni, grafika kojarzy mi się trochę z produktem aptecznym.



Opis producenta:



Skład:


Działanie:

Skóra na moich nogach jest w dobrym stanie. Codziennie bowiem wsmarowuję w nią balsam, a w stópki krem. Ewentualne lekkie przesuszenie jest raczej związane z pogodą jaka panuje na dworze, bądź z rodzajem ubrania, które zakładam. Kiedy noszę rajstopy to zawsze nogi wymagają nawilżenia, tak samo jest w dni upalne, a także podczas mrozów, dlatego zapobiegając wolę systematycznie używać jakiegoś produktu przeznaczonego na te partię ciała. Chętnie sięgnęłam po ten balsam - no ba, byłam go szalenie ciekawa, bo jak już wspomniałam taki produkt mający zastosowanie zarówno na stopy i całe nogi jeszcze u mnie nie gościł.

Zapach balsamu coś mi przypomina, gdybym jeszcze potrafiła określić co. Najprawdopodobniej wiąże się z jakimś wspomnieniem, być może wąchałam go kiedyś.. w każdym bądź razie skądś go znam. Jest on świeży, a przypisując mu kolor nazwałabym go zielonym.

Konsystencja jest bardzo gęsta i treściwa, ale dzięki plastycznemu opakowaniu łatwo go wydobyć z tubki.



Przetestowałam go zarówno na stopach jak i na całych nogach.

Mimo,że jest gęsty to łatwo się go wsmarowuje. Na opakowaniu jest napisane,że po aplikacji trzeba odczekać 10 minut, aż się on dobrze wchłonie. Jeśli chodzi o stopy to zawsze się do tego stosuję, więc tak na prawdę było mi to bez różnicy. Często również nakładałam go przed samym spaniem, ubierałam bawełniane skarpetki i spałam tak całą noc. Rezultat działania widoczny jest niemal natychmiast, a po kilku dniach stosowania mogę śmiało powiedzieć,że w widoczny sposób poprawia on wygląd stóp. Stają się one bowiem wygładzone, odżywione i nawilżone. Nie ma także suchych czy szorstkich skórek. Dla mnie spisał się na medal.

Z nogami również świetnie sobie radzi. Stosowany zaraz po depilacji nie wywołał żadnego pieczenia, nie mówiąc już o uczuleniu. Okazał się być bardzo łagodny dla mojej skóry. Na początku tworzy tłustą warstewkę, która jednak szybko się wchłania. Myślę,że czas wchłaniania uzależniony jest również od tego ile produktu nałożymy. Ja nakładałam cieniutką warstewkę i wierzcie mi,że tyle wystarcza w zupełności. Rezultat jest taki sam jak przy stopach - gładka, odżywiona, nawilżona i wygładzona skóra. Jako,żę balsam mieści się w 100ml tubce, to postanowiłam stosować go tylko na stopy. Kiedy lato - mam nadzieję,że w końcu ruszy tyłek i uraczy nas upałami- zagości na dobre to stópki będą potrzebowały dobrego nawilżenia, a jeszcze nic nie działał na nie tak rewelacyjnie jak balsam z Farmony.

Zaglądając dzisiaj na stronę Drogerii Uholki nie znalazłam tego kremu. Co prawda są inne, tj tej samej marki, w podobnym opakowaniu, ale są to kremy, a nie balsamy, o pojemności 75ml. Ich koszt wynosi  8-9zł

Miałyście już ten balsam? A może macie jakiegoś swojego ulubieńca do stóp?

23 czerwca 2014

Dzień Ojca ... bez taty....

23 czerwiec jest dniem wyjątkowym, bowiem jest to święto wszystkich tatusiów. Korzystając z okazji chciałabym życzyć im wszystkiego najlepszego - zdrowia, pogody ducha, radości z życia, szczęścia, które nie ustaje i spełnienia wszystkich marzeń:)



Dla mnie jest to trudny dzień.. 19 czerwca minęło pół roku odkąd zmarł mój tata, jest to wiec pierwszy Dzień Ojca bez Niego... Mój tatuś odszedł niespodziewanie, nie chcę się wdawać w szczegóły, bo temat jest nadal bolesny - pisałam Wam o tym tutaj....

Po pierwszym szoku i po pogrzebie starałam się w jak najszybszym czasie wrócić do normalnego życia, choć prawdę mówiąc cały czas daleko jest mi do normalności. Wspomnienia atakują mnie każdego dnia, ale nie płaczę już 10 razy dziennie jak na początku. Prawdę mówiąc gdyby nie moja mała córeczka już dawno wylądowałabym z ciężką depresją i żółtymi papierami w wariatkowie. Musiałam się opamiętać, bo Oliwce zaczął udzielać się mój nastrój. I choć teraz płaczę tylko w samotności, to Oliwka idzie czasami do mojego męża i mówi "Tatusiu mama jest smutna.. chyba się martwi o dziadka Krzysia".. Niesamowite jest to jak 3letnie dziecko może być mądre. Dopóki sama nie zostałam mamą to tego nie wiedziałam.

Przez ostatnie pół roku nie odważyłam się włączyć płyty z mojego wesela, gdzie choć przez chwilę mogę zobaczyć tatę jeszcze żywego. Oj tak, tatuś potrafił się bawić, gdybyście widzieli jak tańczy rock & rolla :) Zawsze próbował mnie tego nauczyć, ale ja szkapa jedna mam dwie lewe nogi.



Pewnego dnia rozpłakałam się w markecie. Niedaleko mnie zauważyłam mężczyznę łudząco podobnego do mojego taty. Stanęłam jak wryta, ręce mi się trzęsły, a po policzkach popłynęły strumienie łez.Mój mąż jak tylko zobaczył na kogo patrzę od razu zrozumiał - odciągnął mnie na bok i pewnie dobrze zrobił byłabym gotowa rzucić się temu Panu w ramiona. Do końca dnia nie mogłam się ogarnąć.  Zadziwiające jak ludzie mogą być do siebie podobni.

Żeby zagłuszyć myśli człowiek szuka sobie jakiegoś zajęcia - ja po taty śmierci wpadłam w nałóg obrzerstwa, przez co przybyło mi 5 kg.  Teraz po tych przybyłych kilogramach zostało już wspomnienie, ale męczyłam się okropnie odmawiając sobie jedzenia co 15 minut. Wróciłam do czytania książek, dbam o swój ogród - gdzie mogę się trochę wyładować na chwastach, organizuje sobie dzień tak,żeby być cały czas w ruchu, ale dzisiaj... Dzisiaj znowu płaczę i nie potrafię zabrać się za cokolwiek. Tata pracował w delegacji, więc zawsze do niego dzwoniłam. Tym razem do Niego pojadę, by dać mu kwiaty, tak jak dawałam je parę lat temu na swoim weselu. Nie będzie jednak uścisków i pocałunków.. - będzie zimny grób i ogromna tęsknota za tym co było. Przy życiu utrzymuje mnie wiara,że kiedyś się jeszcze spotkamy.


Wiem,że post jest chaotyczny - kilka razy przerywałam jego pisanie, po prostu bardzo tęsknie...


Na koniec napiszę coś o czym każdy z nas wie, ale nie mogłam się powstrzymać - Szanujcie swoich rodziców i starajcie się spędzać z nimi jak najwięcej czasu, bo nigdy nie wiadomo ile będzie dane cieszyć się nam z ich towarzystwa.

22 czerwca 2014

Delikatny płyn do demakijażu oczu Marion

Witam niedzielnie. Dzięki firmie Marion miałam możliwość testować delikatny płyn do demakijażu oczu. Czy okazał się on lepszy od swojego poprzednika, o którym mogliście przeczytać tutaj. Czy rzeczywiście jest tak delikatny jak obiecuje producent? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej.

Opakowanie:
Plastikowa butelka o pojemności 120ml. Wieczko jest odkręcane. To tak ogółem, jak się sprawdza to opakowanie przy codziennym użytkowaniu dowiecie się czytając "działanie".



Opis producenta / Sposób użycia:
"Dwufazowy płyn do demakijażu oczu skutecznie usuwa wodoodporny i trwały makijaż, bez pozostawiania na skórze tłustego filmu. Łagodna formuła wzbogacona ekstraktem z rumianku łagodzi delikatną skórę wokół oczu oraz zmniejsza podrażnienia. Zawarta prowitamina B5 doskonale nawilża skórę, nadaje jej gładkość i elastyczność.

DWUFAZOWY:

  • Faza ciemna to bardzo delikatny płyn, który odświeża i nawilża skórę.
  • Faza jasna  bogata w delikatne oleje, skutecznie zmywa makijaż wodoodporny i długotrwały bez pozostawiania na skórze tłustego filmu.
  • Nie powoduje podrażnień skóry i spojówek
  • Nie zawiera detergentów i substancji zapachowych
  • Polecany również dla osób o wrażliwych oczach oraz noszących szkła kontaktowe"

Skład:



Działanie:


Najpierw troszkę o opakowaniu. Jest ono przezroczyste, dla mnie to dobrze, gdyż lubię kontrolować ilość zużycia kosmetyku. Wiem, kiedy kupić nowy produkt i nie jestem niemile zaskoczona kiedy się skończy. Niebieskie wieczko jest odkręcane. Przy pośpiechu sprawia ono trochę problemów, gdyż czasami się nie domyka.  Pod wieczkiem znajduje się dość duży otwór przez, który wypływa płyn. Trzeba uważać dozując ten produkt, gdyż wypływa go całkiem sporo przy jednym przechyleniu flakonu.

Płyn ten jest bezwonny. Jego konsystencja po wymieszaniu dwóch faz jest oleista. Jeśli jest już o tym mowa to poniżej możecie zobaczyć jak wygląda płyn przed wymieszaniem...



..i po wstrząśnięciu butelką.



Przed wymieszaniem widoczne są dwie warstwy, przy czym górna jest bezbarwna, a dolna w pięknym odcieniu bezchmurnego nieba. Po wymieszaniu tych faz kolor staje się jednolity - błękitny.

Produkt ten stosowałam zarówno do demakijażu oczu, ale coś mnie podkusiło i wypróbowałam również jak sobie radzi z oczyszczaniem twarzy.

Nie lubię wodoodpornych tuszy do rzęs, więc nie potrafię powiedzieć czy się przy nich sprawdza. Natomiast ze zwykłym tuszem i cieniami, no ba - nawet z podkładem, pudrem, różem, bronzerem, pomadką itp radzi sobie znakomicie. Gładko sunie po twarzy i łatwo usunąć nim makijaż Jest o wiele lepszy od swojego poprzednika. Nie powoduje wysuszenia twarzy. Jest tylko jedno "ale"... Przy pierwszym użyciu tego nie zauważyłam, ale codziennie utwierdzałam się w tym przekonaniu, że płyn ten nie jest wcale tak delikatny jak to napisał o nim producent. Wywołał on bowiem u mnie pieczenie oczu. Gdyby nie ten fakt stałby się moim ulubieńcem, ale niestety już do niego nie wrócę, a przynajmniej do nie będę go używać do demakijażu oczu.

Produkt ten jest taniutki - tutaj możecie go kupić za cenę 4.95zł.

Używałyście tego płynu? A może macie swojego demakijażowego ulubieńca ?

20 czerwca 2014

Kwestia wiary - misje, Boże Ciało i zdjęcie mojej córeczki :)

Pogoda za oknem paskudna, mąż w pracy, a my z córcią grzejemy się w domu. Przez ostatnie kilka dni nie było mnie na blogu. Mój grafik od góry do dołu był tak napchany,że nie miałam czasu, żeby sobie ziewnąć, a co dopiero usiąść przed komputerem. Trochę Wam poopowiadam, poruszając przy okazji kwestię macierzyństwa i wiary.

W tym tygodniu w mojej parafii było odnowienie misji, które miały miejsce rok temu. Przyjechali misjonarze i od rana do godziny 22 -23 był przygotowany specjalny program, a w tym czuwanie, rekolekcje dla dzieci, msze święte z różnymi naukami, apel jasnogórski, noc nikodemowa.. Biorąc pod uwagę to,że kolejne misje będą najprawdopodobniej za 15 lat wzięłam udział w kilku uroczystościach. Nie żałuję ani jednej godziny, bo było pięknie.

W poniedziałek moja trzy i pół latka miała próbę sypania kwiatków, a po niej były rekolekcje dla dzieci ze szkoły podstawowej. Pomyślałam sobie,że skoro już jesteśmy w kościele to warto byłoby zobaczyć jak takie rekolekcje wyglądają i mimo,że córcia nie chodzi nawet do przedszkola - zostaliśmy. Misjonarz miał maskotkę - pandę. Rozmawiał sobie  z tą pacynką o przyjaźni, choć myślą przewodnią tego spotkania był dekalog. Misjonarz zachęcał dzieci do brania udziału w dyskusji - dzieci zgłaszały się i mówiły po kolei przykazania. Przy 9 przykazaniu jeden trzecioklasista trochę się zagmatwał i powiedział : "Nie pożądaj matki żony bliźniego swego" hi hi trudno było zdusić śmiech;) Takie perełki są najlepsze. Córci nudziło się - wcześniej była pół godziny na próbie, później godzinę na rekolekcjach, w których nie była w stanie brać udziału, bo nie zna jeszcze 10 przykazań, więc jak Ojciec mówił o tym,że każdy ma swojego przyjaciela, a jest nim Pan Jezus, Oliwka na całe gardło wypaliła "wujek dobra rada" ;p Ach te bajki;)

W środę cały dzień spędziłam przy garach - mój mąż miał urodziny, więc piekłyśmy z Oliwką placek, zrobiłyśmy deserki, sałatkę, mięcho... A o 18 znów wyruszyliśmy do kościoła, gdyż była msza za mojego śp tatę. Podczas tej mszy w ramach misji było odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Wszyscy mieli przyjść odświętnie ubrani - kobiety w sukienkach, mężczyźni w garniturach i tak też było. Ojciec tak ładnie mówił o sakramencie małżeństwa, o obowiązkach małżonków względem siebie, czyli najogólniej rzecz biorąc o szeroko pojętym wzajemnym szacunku. Po odnowieniu przyrzeczeń misjonarz nakazał wszystkim małżonkom serdecznie się ucałować ;)

Jeszcze tego samego dnia o godzinie 21 wzięłam udział w apelu jasnogórskim połączonym z nocą nikodemową- mówię Wam coś pięknego. Światło w kościele było zapalone tylko na ołtarzu i reszta kościoła byłaby ciemna, ale rozświetlał ją blask świec, które każda osoba trzymała w ręku. Były modlitwy i śpiewy, ale nie takie, które co niedzielę są w kościele, było to raczej coś na wzór Lednicy. Tekst każdej piosenki był wyświetlany na tablicy, dodatkowo grał i śpiewał nasz kościelny zespół. Na koniec każdy otrzymał indywidualne błogosławieństwo. Było naprawdę cudownie - głębokie religijne przeżycie. Kupiłam sobie również pamiątkę misyjną - obraz przedstawiający Świętą Rodzinę.



Wczoraj było Boże Ciało - oj bardzo czekałam na ten dzień, bo moja córeczka debiutowała w sypaniu kwiatków. Mimo,że najmłodsza ze wszystkich dziewczynek, ale za to jaka dzielna. Cała uroczystość trwała aż 3 godziny. Człowiek dorosły mógł się czuć zmęczony, a co dopiero takie małe dziecko. Oliwka w kościele trochę się powierciła, ale jak przyszło co do czego to dała z siebie wszystko, a mnie rozpierała duma:)))



Jeszcze tego samego dnia wyprawiłam mężowi urodziny:)

Jak widzicie ten tydzień miałam bardzo zajęty, a skupiał się on głównie wokół kościoła, ale nie zabrakło też spotkań towarzyskich:) A jak Wam minął ten tydzień?

16 czerwca 2014

Ujędrniający żel pod prysznic Tołpa botanic dąb paragwajski


Kochani przedstawię Wam dzisiaj produkt, który właśnie wczoraj wykończyłam. Mowa będzie o ujędrniającym żelu pod prysznic marki Tołpa. Czy się sprawdził? Czy ujędrnia tak jak mówi o tym producent? Czytajcie dalej:)

Opakowanie:
Plstikowa, walcowata butelka o pojemności 200ml. Otwarcie typu klik. Podoba mi się to,że opakowanie jest bezpieczne dla środowiska - można go poddać recyklingowi.



Opis producenta:




"dąb paragwajski:
  • redukuje objętość tkanki tłuszczowej
  • nasila metabolizm lipidów
  • spowalnia magazynowanie lipidów"

    Skład:



Działanie:
Na moment zatrzymam się jeszcze przy opakowaniu, które jest wykonane z porządnego, grubego plastiku. Jest ono białe, dlatego nie można kontrolować poziomu zużycia, gdyż nic przez nie nie widać. Troszkę żałuję,że nakrętka jest taka wąska, bo choć można postawić na niej żel to trzyma się niestabilnie i lubi się przewracać. Żel ma konsystencję trochę lejącą, zawarte są w nim maleńkie drobinki, które podczas mycia przyjemnie masują i to właśnie one w głównej mierze mają za zadanie ujędrnić i wygładzić naszą skórę. Zapach jest słodki, jak dla mnie trochę duszący. Co do działania to nie mam jeszcze 105 lat, więc i problemów z jędrnością skóry brak. Regularnie stosuje peelingi, nakładam balsamy, więc efekty nie były u mnie jakoś szczególnie widoczne. Żel doskonale oczyszcza skórę ze wszelkich zanieczyszczeń i nie podrażnia. Dzięki maleńkim drobinką delikatnie złuszcza naskórek, a masaż który nimi wykonujemy jest przyjemny i relaksujący. Skóra po takiej kąpieli nieznacznie się napina i jest gotowa do dalszych czynności pielęgnacyjnych. Nie zauważyłam,żeby wysuszał, bo po kąpieli zawsze nakładam balsam, więc w tej kwestii się nie wypowiem.

Ujędrniający żel pod prysznic Tołpa można kupić, np tutaj za cenę 14.99zł.
Dostępne są także w Drogerii Rossmann

14 czerwca 2014

Nieproszeni goście - komary + szukam testerki :)

Uwielbiam wiosnę i kocham lato, zawsze z niecierpliwocią czekam na ciepełko, promienie słońca, które ogrzewają twarz, wszechogarniającą zieleń i dłuuugi dzień. Dla mnie zima mogłaby nie istnieć, bo  mój organizm reaguje na nią tak jak niedźwiedź - mogłabym ją całą przespać:) Tymczasem korzystam ze spacerów, wyjazdów, spotkań przy grillu i wszystko byłoby dobrze gdyby nie bardzo upierdliwe "stwory", które nie pozwalają wyjść o zmroku - komary.





Komary atakują nas najczęściej wieczorami i w nocy, dlatego w tych porach najlepiej jest unikać wychodzenia na zewnątrz (wiem, wiem ,dobrze mówić gorzej wykonać - sama nie potrafię się tego trzymać, bo jak tu nie korzystać z długiego dnia). Owady te lubią cień, wilgoć, siedliska wody (bajora, jeziora..).

Jest wiele środków na odstraszanie komarów, np świece, kadzidełka, spray'e - sama takie mam, ale zanim się je zastosuje należy upewnić się czy można je stosować w obecności małych dzieci, bo np. popularne środki, które wkłada się do kontaktów mogą powodować reakcje alergiczną u maluchów. Zdecydowanie bezpieczniej jest zamontować moskitery nad łóżko, lub/i siatki na okno.
Komary odstrasza też zapach mięty, wanilii i lawendy, dlatego w okresie wakacyjnym warto się zaopatrzyć w mgiełki o takiej woni.

Jesteśmy szczęściarzami, bo komary w Polsce oprócz ugryzienia nie zostawiają po sobie innej szkody- nie przenoszą groźnych chorób typu malaria.

Kiedy już zostaniemy ugryzieni, najlepiej jest się powstrzymać od drapania tego miejsca, aby go dodatkowo nie nadkazić.

Dla ochrony przed komarami kupiłam dla siebie i rodziny ostatnio spray marki ambio comfort - podczas czterdziestominutowego spaceru ugryzły mnie dwa komary.  Myślę,że to i tak dobry wynik, choć wg mnie spray marki Bros jest lepszy. Na ugryzienia wcześniej stosowałam Entil, a teraz dla wypróbowania kupiłam żel łagodzący abtyzzz... marki Ziaja. Obydwa można stosować już u małych dzieci(Entil u maluszków, a antybzzz dla dzieci od 3 roku życia). Najmłodszym pociechom ciężko jest przepowiedzieć, aby się nie drapały, dlatego czsto powstają ranki.



Na ukąszenia dobre są także Fenistil, Solventol, a nawet Sudocrem, który stosuje się zazwyczaj na odparzenia. Dobre są także zimne okłady, a kiedy ukąszeń jest więcej i nie można powstrzymać się od swędzenia wypij wapno.

W sieci znalazłam także przepis na pułapkę na te natrętne owady. Co prawda jeszcze jej nie wypróbowałam, ale mam taki zamiar. A oto i on:




Czy macie swój sprawdzony sposób na komary?

.......................................................................................................................................................

Jak wiecie dostałam od Drogerii Uholki do testów Hialuronowy wypełniacz do ust. Ja go nie przetestuje, bo mam już pełne usta i większych mi nie trzeba, ale może któraś z Was chciałaby to zrobić za mnie?

Warunkiem jest napisanie rzetelnej recenzji popartej zdjęciami w ciągu tygodnia od dostania przesyłki (w taki sposób jak ja to robię na blogu). Na Wasze zgłoszenia czekam do niedzieli do godz 18.00. Po tej godzinie wybiorę testera, by już w pn móc wysłać ten kosmetyk.






Tutaj jest post  informujący o tym zdarzeniu.
Czekam na Was:*

12 czerwca 2014

Rozdanie z Drogerią Uholki

Dzisiaj nie będzie żądnej recenzji, będzie natomiast niespodzianka:) Przygotowałam do Was rozdanie, do którego nagrodę zasponsorowała Drogeria Uholki, z którą współpracuję już parę miesięcy. Nagrody są fantastyczne, mam nadzieję,że podbiją również Wasze serca i chętnie weźmiecie w tej zabawie:)

Nagrody (baner)



Nagrody podzieliłam na 3 zestawy. Dwa z nich będziecie mogli zdobyć tutaj na blogu, a trzeci na moim facebooku (konkurs na fb ruszy jeszcze dziś wieczorem)

Zestaw nr 1

* puder matujący z dodatkiem oleju arganowego nr 5 firmy Pease
* satynowy lakier matujący Pease
* zestaw 3 lakierów Eveline mini max, nr 605, 403, 684


Zestaw nr 2:

* puder matujący z dodatkiem oleju arganowego, nr 3 Pease
* tlenowy wybielacz do paznokci Pease
* zestaw 3 lakierów Eveline mini max nr 253, 192, 419




Zasady:

OBOWIĄZKOWO:

--> Zostań obserwatorem mojego bloga (niebieski napis "dołącz się do tej witryny" po prawej stronie bloga)

Kto nie ma konta Google to zapewniam,że jego założenie zajmuje mniej niż 5minut ;))

--> Wybierz zestaw, o który chcesz powalczyć

DODATKOWO:

1. Polub Zakręcony Świat Marty i Drogerię Uholki na facebooku.
2. Udostępnij grafikę konkursową na facebooku i/lub wstaw baner na bloga
3. Zaproś znajomych do zabawy na fb


WZÓR ZGŁOSZENIA:

Obserwuję jako:
Lubie na fb jako:
Udostępniam na facebooku:tak - link /nie
Baner na blogu: tak -link /nie
Zapraszam znajomych: tak/ nie
Wybieram: zestaw nr

Rozdanie trwa od 12.06.2014 do 30.06.2013

Nagrody wysyłam tylko na terenie PL

KOCHANI ZGŁOSZENIA PRZYJMUJE POD TYM POSTEM KONKURSOWYM NA BLOGU, natomiast jeśli macie ochotę otagować znajomych i zaprosić ich do wspólnej zabawy to zróbcie to pod postem konkursowym na fb
POWODZENIA:)

11 czerwca 2014

Nowości :)

W ostatnim czasie wpadło do mnie troszkę nowości - są to przede wszystkim moje zakupy, ale wśród nich znalazła się także paczka z Drogerii Uholki , którą wczoraj dostarczył mi kurier. Nie ma tego dużo. Podczas zakupów staram się ograniczać do produktów, które naprawdę potrzebuję, bo np. podobny mi się skończył. Nie lubię kupować na zapas, wystarczy mi,że poszalałam niedawno na promocji w Rossmennie, a teraz kupuję już wszystko na spokojnie.

Dawno już nie zamawiałam czegokolwiek z Avonu. Tym razem się skusiłam, bo ceny były przystępne i kiedy byłam u mamy wpadł mi katalog w ręce.



Mamy tu:
* żel pod prysznic, balsam i mgiełkę do ciała granat & mango, które kupiłam po taniości, za cały zestaw ok 16zł
* piękną kwiatową wodę perfumowaną Summer White
* pomadkę Color Trend o kolorze Passion
* zmywacz do paznokci we flamastrze - przyda mi się akie cudo, bo ja zawsze zamaluję sobie całe skórki;)

Zamówienie z Oriflame:



Malutkie tym razem, bo z Ori miałam już chyba wszystko co możliwe. Już mi się nudzą te kosmetyki.
Kupiłam:

* dezodorant do stóp z cytryną i lawendą..
* ..oraz dwa koloryzujące balsamy do ust


W Biedronie wpadł mi w łapki eliksir ochronny do włosów  Elseve L'oreal sun defense. Od dawna chodził mi po głowie zakup jakiejś ochronnej mgiełki z filtrem do włosów, więc gdy go zauważyłam nie wahałam się ani chwili:)



Będąc w aptece pomyślałam o ochronie przed komarami i kleszczami, dlatego kupiłam..



* hipoalergiczny spray na skórę odstraszający komary, meszki i kleszcze firmy Ambio Comfort
* antybzzz... żel łagodzący po ukąszeniach komarów - kupiłam go z myślą o córeczce, by złagodził swędzenie i żeby mała nie rozdrapywała sobie krostek.

Poniższe produkty dostałam do testów od Drogerii Uholki .



Znalazły się w niej:

* hialuronowy wypełniacz ust Dermo Future, którego tak naprawdę boję się używać, gdyż mam już pełne usta..
* multifunkcyjne serum do rzęs z olejkiem arganowym marki Eveline, mam nadzieję,że okaże się lepsze od jego poprzednika
* intensywnie nawilżający balsam do stóp i nóg Nivelazione Farmona


Na koniec moje zakupy książkowe:)
Jak wiecie niesamowicie wciągnęła mnie seria "Jutro" Johna Marsdena (tutaj mogliście przeczytać recenzję pierwszej części). W tej chwili przeczytałam już 3 książki i czytam 4, ale trochę musiałam na nią poczekać, bo okazało się,że ktoś mi ją wykupił sprzed nosa (Nie sądziłam,że komuś będzie się chciało zaczynać czytać serię od środka, a jednak). Wkurzyłam się i wykupiłam od razu części od 5 do 7 i 3 kolejne z cyklu "Kroniki Ellie".




 Parę dni miałam zastój w czytaniu, bo nie chciałam zaczynać niczego nowego,żeby nie wypaść z fabuły. Kiedy czwarta część dotarła do księgarni, od razu była moja. W tej chwili jestem w połowie lektury:)


To by było na tyle jeśli chodzi o moje ostatnie nowości:) Co Wam się najbardziej spodobało?

10 czerwca 2014

Paletka cieni z Quiz Cosmetics

Dzięki marce Quiz Cosmetics miałam możliwość testowania kilka kosmetyków, a wśród nich bazę pod cienie, błyszczyk do ust, lakier do paznokci Safari, nr 425, pomadkę ochronną i lakier do paznokci Safari, nr 422. Jeśli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdziły, to odsyłam Was do wcześniejszych recenzji. W tej chwili została mi do zrecenzowania jedynie paletka cieni, więc zapraszam do lektury.

Opakowanie:

Plastikowa paletka, w której cienie mają łącznie wagę 4g. Wieczko przezroczyste, zamykane na klik. Z tyłu znajduje się nalepka ze składem.

"

Opis producenta:

"Unikalna receptura zawarta w kompozycji czterech harmonijnie dopasowanych kolorów pozwala na wykonanie perfekcyjnego makijażu oczu, który optycznie wygładzi, pięknie rozświetli i ożywi spojrzenie.
Ponadto cienie zawierają witamina "E" – witaminę młodości oraz naturalne filtry UV
"

Skład:



Działanie:

Paletkę cieni Quiz Cosmetics tworzą 4 urocze przegródki, które swym kształtem przypominają liście. W każdym z nich umieszczony jest inny kolor cieni: beżowy, kremowy, brązowy i czwarty kolor, który trudno dla mnie zidentyfikować, wg mnie jest on grafitowy.



Trwałość opakowania nie jest zbyt doba, Zdarzyło mi się,że paletka wypadła mi z rąk - całe górne wieczko się wyłamało, a jeden z cieni totalnie się rozsypał:(

Cienie zawierają w sobie delikatne drobinki, które pięknie rozświetlają oko. Łatwo się aplikują na powieki, choć nakładając je za pomocą pędzelka trochę się osypują. Kolory są wyraziste. Makijaż bez poprawek wytrzyma ok 1/2 dnia. Jeżeli jednak ktoś ma tik pocierania oka to nie wytrzymają one zbyt długo, gdyż są one podatne na ścieranie. W ciągu dnia lubią wchodzić też w zagięcia powiek.

Tak się prezentują na oku.




Cienie taj marki można kupić, np tutaj, za cenę 5.50zł



Jak Wam się podobają te cienie? Mieliście już paletkę z tej marki?