29 sierpnia 2014

Zapraszam na wyprzedaż szafy

Porządki u mnie zagościły na dobre. Myje okna, piorę koce, firany, dywany. Korzystam z pogody :) Zrobiłam też porządek w swojej  garderobie. Mam całkiem sporo rzeczy, które sobie leżą nieużywane. Może Wam się coś przyda? Poniżej kilka przykładowych zdjęć. Link do całego albumu znajdziecie poniżej.






Zapraszam Was do obejrzenia całego ALBUMU, w którym znajduje się kilkanaście rzeczy. Ubrania są w rozmiarach od S do L, buty od 37 do 40. Ceny niskie, można ew negocjować, zaproponować wymianę.

27 sierpnia 2014

Mattifing BB Cream 8 in 1 Eveline Cosmetics medium complexion + kolejne losowanie

Witajcie robaczki:) Kto odlicza dni do początku roku szkolnego? Ja tak, i choć za stara jestem na szkolne boisko to tego roku wyprawiam moją córcię do przedszkolnej grupy maluszków. Stresik jest, jest też obawa jak się mała zaklimatyzuję, bo dotychczas wszędzie tylko z mamą chciała być, a tu nagle mamy zabraknie na kilka godzin. Jestem jednak dobrej myśli:)

Opowiem Wam historię pewnej znajomości, gdzie z roli głównej wystąpi matującym kremie BB (blemish base) marki Eveline Cosmetics.

Opakowanie:

Tuba o pojemności 40ml ze zrównoważoną grafiką, w której króluje mój ulubiony latem turkus. Całość umieszczona była w kartonowym pudełku, które gdzieś wcięło, dlatego nie mam go na zdjęciu.



Opis producenta:
BB BLEMISH BASE
CERA MIESZANA I TŁUSTA
INNOWACJA! FORMUŁA OIL-FREE
Efekt FAST MATT BABY FACE™
bioHYALURON PLUS COMPLEX™
Matujący krem BB 8 w 1 to innowacyjny produkt przeznaczony do codziennej pielęgnacji cery mieszanej i tłustej. Ultralekka, beztłuszczowa konsystencja kremu idealnie wtapia się w cerę, nie zatyka porów, pozwala skórze oddychać. Krem łatwo i równomiernie rozprowadza się na skórze, zapewniając jej natychmiastowy efekt FAST MATT BABY FACE™ – perfekcyjnie matowej i doskonale wygładzonej skóry. Nowatorska formuła natychmiast matuje i długotrwale zapobiega błyszczeniu się skóry. Optymalnie nawilża, wygładza i odżywia. Niweluje oznaki zmęczenia oraz chroni przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Po zastosowaniu kremu skóra wygląda na wypoczętą i promienną, a cera zyskuje aksamitnie matowy wygląd, gładkość i ujednolicony koloryt.
PRZEŁOM W PIELĘGNACJI SKÓRY MIESZANEJ I TŁUSTEJ!
Kompleksowy krem BB 8 w 1 zastępuje osiem kosmetyków do codziennej pielęgnacji cery.
Nie znajdziesz nic lepszego i lżejszego dla swojej skóry.
Ultralekka, beztłuszczowa formuła z FAST MATT COMPLEX™ natychmiast wygładza cerę, likwiduje błyszczenie i na długo matuje skórę. Odżywcza formuła z bioHYALURON COMPLEX™, koktajlem witamin (A, E, F) i proteinami jedwabiu intensywnie i długotrwale nawilża, rozświetla i wygładza cerę. Pigmenty mineralne wyrównują koloryt skóry, maskują niedoskonałości i przebarwienia. Kolagen zapewnia skórze jędrność, gładkość i elastyczność. Faktor SPF 15 doskonale chroni skórę przed promieniowaniem UVA/UVB i wolnymi rodnikami.

Wykorzystując innowacyjną technologię 8 w 1, matujący krem BB pozwala uzyskać efekt FAST MATT BABY FACE™ – perfekcyjnie matowej i doskonale wygładzonej skóry.
Błyskawiczny efekt 8 w 1:
  • długotrwale i skutecznie matuje
  • zmniejsza widoczność porów
  • wyrównuje koloryt cery
  • pokrywa zaczerwienienia i niedoskonałości
  • intensywnie nawilża 24h
  • wygładza i rozświetla
  • redukuje oznaki zmęczenia
  • SPF 15 chroni przed UVA/UVB
Potwierdzona skuteczność*:
  • Matowa i wygładzona cera
  • Zmniejszenie widoczności porów
  • Wyrównanie kolorytu
  • Pokrycie niedoskonałości
  • Intensywne nawilżenie
* test samooceny przeprowadzony na wybranej grupie kobiet
Innowacyjna formuła
  •  FAST MATT COMPLEX™
W ekspresowym tempie likwiduje błyszczenie i na długo matuje skórę. Natychmiast wygładza cerę, niwelując wszelkie niedoskonałości. Nie zatyka porów, pozwala skórze swobodnie oddychać.
  • bioHYALURON PLUS COMPLEX™
Bogaty w kwas hialuronowy intensywnie nawilża, wygładza i chroni naskórek przed wysuszeniem.
  • KOKTAJL WITAMIN (A, E, F)
Głęboko odżywia i regeneruje skórę, zapewniając jej jędrność i elastyczność.
  • PIGMENTY MINERALNE
Idealnie wyrównują koloryt skóry, maskują niedoskonałości i przebarwienia.
  • PROTEINY JEDWABIU
Białka pozyskiwane z jedwabiu, szczególnie cenione ze względu na swe właściwości nawilżające, wygładzające i ujędrniające.
  • KOLAGEN
Pobudza procesy odnowy, głęboko regeneruje, nawilża i ujędrnia skórę. Tworzy na powierzchni skóry siatkę napinającą, zapewniając maksymalną jędrność, gładkość i elastyczność.
  • FILTRY UVA/UVB (SPF 15)
Tworzą film ochronny na powierzchni skóry, który chroni przed promieniami ultrafioletowymi. Spowalniają proces starzenia się skóry, wspomagają ochronę włókien kolagenu oraz elastyny. Wspierają naturalne mechanizmy obronne skóry oraz zapobiegają jej trwałym uszkodzeniom. Chronią komórki naskórka, tkankę łączną oraz naczynka krwionośne przed uszkodzeniami, zapobiegają pojawianiu się przebarwień."




Moja opinia:

BB od Eveline był moim pierwszym tego typu produktem, który miałam okazję używać. W zasadzie podkłady i tego typu rzeczy nakładam na twarz od niedawna - może z 5lat. Wcześniej nie czułam takiej potrzeby, dobrze się czułam w swojej skórze i nie miałam powodów do narzekań. Teraz też nie używam ich regularnie - kiedy jestem w w domu to króluję u mnie natura - korzystam jedynie z tuszu do rzęs i pomadki ochronnej, ale na wyjście lubię się umalować. Obojętnie czy jest to wyjazd do sklepu, czy też inne spotkanie.

Do czego zmierzam - kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tym BB bardzo mi się spodobał. W miarę upływu czasu zaczęłam zauważać również i minusy, które są wręcz rażące. Zacznę od początku.

Jako,że mam oliwkową karnację, która latem ciemnieje jeszcze bardziej wybrałam odcień dla medium complexion. Jest to dość ciemny kolor, nie sposób go używać zimą, gdyż za bardzo się odcina. 


Konsystencja jest kremowa, ale lekka, zapach również przypomina woń jakiegoś kremu. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć Wam czegokolwiek na temat składu, gdyż zgubiłam kartonik, a na stronie Eveline go nie znalazłam.

Krem rozprowadza się dobrze po twarzy, aczkolwiek należy starać się go nałożyć równomiernie, inaczej mogą pojawiać się małe zacieki. Ładnie wyrównuje kolor, kryje zaczerwienienia, ale z większymi niedoskonałościami sobie nie radzi.

Poniżej pokazuję Wam zdjęcia koloru na ręku. Pośrodku dłoni namalowałam długopisem kreskę oddzielającą dłoń naturalną (po lewej stronie) i po nałożeniu kremu BB (po prawej stronie).

Zdjęcie robione w słońcu.



Zdjęcia robione w cieniu.




Jak widać podkreśla wszystkie pory i linię skóry..



Niestety po kilku dniach stosowania zauważyłam,że mnie zapycha - pojawiły się dwie niedoskonałości w postaci pryszczy. Na twarzy trzyma się dość długo, pod warunkiem,że jej nie dotykamy, nie trzemy. Kolejnym minusem jest fakt,że delikatnie ciemnieje w ciągu dnia. Mat daje dużo do życzenia. Bardzo szybko skóra się świeci i to jak - efekt latarni w ciemną noc. Po nałożeniu dodatkowo pudru było o wiele lepiej, jednak latem cenię sobie minimalizm i wolałabym, aby ten krem wystarczał. Nie odczułam nawilżenia, ale wysuszenia też nie, raczej natłuszczenie - wydaje mi się,że sebum było więcej niż zazwyczaj.


Cena ok 15zł

Podsumowując jest to produkt, który niczym mnie nie zachwycił i na pewno do niego już nie wrócę.


...............................................................

W związku z tym, że osoba, która w ostatnim rozdaniu wygrała zestaw nr 1 nie zgłosiła się po niego, odbyło się kolejne losowanie. Nową zwyciężczynią jest:

Felicja J.

Gratuluję:)

Na dane adresowe czekam do niedzieli, do godz 12:00. Proszę o przesłanie mi jej we wiadomości prywatnej na facebooku. Po jej otrzymaniu bardzo bym prosiła o wklejenie zdjęcia na tablicę mojego fanpage, lub o krótką informację,że nagroda dotarła.

25 sierpnia 2014

Wakacyjny szał zakupowy

Pamiętacie jak Wam opowiadałam o moim urlopie? Podczas tygodnia nad morzem zrobiłam też troszkę zakupów, o dziwo niekosmetycznych:) Do końca wakacji został już tylko tydzień, czas więc rozliczyć się z zakupów;)



Całość prezentuje się mniej więcej tak.



Po nadmorskich bazarach uwielbiam chodzić, bo zawsze znajdzie się jakaś promocja, która przyciągnie moją uwagę. Tak więc, kupiłam sobie parę książek, w których najdroższa kosztowała 14,90 ;p


 Dwie z nich znalazłam w gazecie "Pani Domu" - "Wejście w zbrodnię" i "Tajna historia snów" . Gazeta byłą w sprzedaży za 9.90zł. Reszta pochodzi z bazarków. "Zajazd Jerozolima" okazał się "najdroższą" książką --> 14.99zł, "Książki wybrane" -->7.99zł, "Księżniczka Bulaw", "Ewangelia Jimmy'ego" i "Dlaczego przeszkadzały" po 1zł :)) Znacie jakiś tytuł, oprócz "Quo vadis" Sienkiewicza, <które kupiłam zresztą za zaledwie 3zł (!!! ;p)> , Takie ceny to ja lubię:)




Odwiedzając inny stragan kupiłam sobie nowy grzebień, silikonowe bransoletki w ślicznych kolorach, oraz karteczki samoprzylepne w notatniku.



Uwielbiam te bransoletki - pięknie wyglądają na ręku, a karteczki zmieszczą się w każdą torebkę. Podoba mi się,że są tak ładnie oprawione.



Mężuś kupił mi piękną szkatułkę na biżuterię :)






Dorobiłam się w końcu masażera do skóry głowy.




Kupiłam też nowe japonki..



...sportowe okulary z pełną polaryzacją...



.. kilka naczyń za grosze...




.. i kilka ubrań:)

Koralowa spódniczka




Sportowa spódniczka.



W moich zakupach znalazły się takzę dwie bluzy, które idealnie nadają się na aktualny stan pogody. Pierwsza jest cieńsza, ale ta z House ma porządny i gruby materiał. Obie są bardzo wygodne:)





Jak Wam się podobają moje zakupy? Wyszedł z tego niezły misz masz, od ubrań poprzez książki, gadżety, naczynia. Jakimś cudem oparłam się przed zakupem kolejnych opakowań kosmetyków:)

23 sierpnia 2014

Rozdanie z Fabryką Świec Light


Tak jak obiecałam rozpoczynamy dzisiaj nowe rozdanie, którego sponsorem jest Fabryka Świec Light.




Na facebooku zrobiłam ankietę, w której sami mogliście sobie wybrać nagrodę na to rozdanie. Zdecydowaną liczbą głosów otrzymał lampion z kolekcji róża, oraz woski i o to właśnie walczycie:

* Lampion z kolekcji róża,
* Wosk Essences of life Fresia,
* Wosk Essences of life Lemon cake
*  Wosk maxi Essences of life Lilac

Zasady:

OBOWIĄZKOWO:

--> Zostań obserwatorem mojego bloga (niebieski napis "dołącz się do tej witryny" po prawej stronie bloga)

Kto nie ma konta Google to zapewniam,że jego założenie zajmuje mniej niż 5minut ;))



DODATKOWO:

1. Polub Zakręcony Świat MartyFabrykę Świec Light na facebooku.
2. Udostępnij grafikę konkursową na facebooku i/lub wstaw baner na bloga
3. Zaproś znajomych do zabawy na fb


WZÓR ZGŁOSZENIA:

Obserwuję jako:
Lubie na fb jako:
Udostępniam na facebooku:tak - link /nie
Baner na blogu: tak -link /nie
Zapraszam znajomych: tak/ nie

Rozdanie trwa od 23.08.2014 do 6.09.2014

Nagrody wysyłam tylko na terenie PL

KOCHANI ZGŁOSZENIA PRZYJMUJE POD TYM POSTEM KONKURSOWYM NA BLOGU, natomiast jeśli macie ochotę otagować znajomych i zaprosić ich do wspólnej zabawy to zróbcie to pod postem konkursowym na fb


POWODZENIA:)

22 sierpnia 2014

Wyniki rozdania z okazji moich urodzin

Minął już miesiąc od mojego święta i 5 dni od chwili zakończenia rozdania. Trzeba było wziąć się w garść i ogarnąć Wasze zgłoszenia:) Dziękuję,że tak licznie wzięliście udział w tej zabawie:)





W ciągu tego tygodnia dostałam co najmniej 3 wiadomości od osób, które pytały się o wyniki. Zupełnie niepotrzebnie, bo już w poniedziałek informowałam na facebooku,że ogłoszę je w przeciągu 7dni. Żeby być na bieżąco zachęcam do śledzenia wpisów na moim fanpage:)

Nie przedłużając:

Zestaw nr 1 wygrywa: Angelika Bogusz

Zestaw nr 2 wygrywa: Róża Pyszka

Gratuluję:)

Na dane adresowe czekam do wtorku, do godz 12:00. Prześlijcie mi je we wiadomości prywatnej na facebooku. Nagrodę wyślę w ciągu tygodnia od momentu otrzymania adresu od obu zwyciężczyń. Po jej otrzymaniu bardzo bym prosiła o wklejenie zdjęcia na tablicę mojego fanpage, lub o krótką informację,że nagroda dotarła.

A JUŻ JUTRO RUSZAMY Z KOLEJNĄ ZABAWĄ  :))

Miłego dnia:)

21 sierpnia 2014

Płyn micelarny do demakijażu Paese

Wyjeżdżając na wakacje zaplanowałam sobie minimalizm i choć plan był wielki jak zawsze mi nie wyszedł. Wzięłam za dużo ubrań - na każdą pogodę i to po kilka sztuk, ale człowiek nigdy nie wie co go czeka i lepiej być przygotowanym. Cieszę się,że chociaż z kosmetykami dałam radę spakować się w swój kuferek. Myśląc o demakijażu wybrałam płyn micelarny firmy Paese, pochodzący z boxa, który miałyście okazję oglądać tutaj. Mimo,że mam napoczęty inny to zabrałam Paese ze względu na małe 50ml opakowanie.

Opakowanie:

Biała, plastikowa buteleczka o pojemności 50ml




Opis producenta:





Skład:
Aqua,Propyene Glycol, Polyglyceryl 4 Laurate/Sebacate, Polyglyceryl  -6, Caprylate/Caprate, Cetrimolium Bromide, D-Panthenol, Sodium Citrate


Moja opinia:


Moja przygoda z micelami trwa stosunkowo krótko. Zużyłam ich zaledwie kilka opakowań, bo wcześniej wybierałam mleczka. Z każdym z nich coś było nie tak. Jak do tej pory nie było płynu, który nie podrażniłby mi oczu. Paese jest dla mnie wielkim objawieniem - dlaczego? O tym wkrótce.



Rozwijając kwestię opakowania - podoba mi się tylko to,że jest w małym formacie i z łatwością zmieści się w każdej torebce, ale to by było na tyle. Butelka jest nieprzezroczysta, ciężko zgadnąć ile znajduje się produktu w opakowaniu. Można być więc niemile zaskoczonym kiedy w najmniej spodziewanym momencie się skończy. Wieczko zamyka się na klik, jest ono jednak słabe, gdyż przy 3 otwarciu zwyczajnie się ono odłamało. Znalazłam jeszcze jeden plus opakowania - posiada ono mały otwór, dzięki czemu nie można przelać płynu. Dozujemy go dokładnie tyle ile chcemy.




Płyn jest przezroczysty i bezzapachowy - podoba mi się to, bo czasem ciężko trafić w moje zapachowe gusta. Samo działanie - jak dla mnie rewelacja. Najbardziej bałam się demakijażu oczu, bo jak wcześniej wspomniałam jeszcze nie miałam micelu, który by ich w jakiś sposób podrażnił, a tu miła niespodzianka. Płyn micelarny Paese nie wywołuje pieczenia, szczypania, zaczerwienień --> zero podrażnień. Doskonale radzi sobie z kredkami do oczu, cieniami, tuszem, pudrem, podkładem. Nie wiem jakby sobie poradził z tuszem wodoodpornym, bo takich nie lubię i nie używam. Nie powoduje przesuszenia skóry - no ba, odniosłam nawet wrażenie,że skóra jest ukojona. Spełnił każde moje oczekiwania.

Nie wiem ile kosztuje miniatura, bo nigdzie nie znalazłam takiej informacji, ale w wersji podstawowej 210ml możecie go nabyć za cenę 17.90 na stronie producenta.

Miałyście już styczność z tym płynem? A może macie swojego ulubieńca demakijażowego? Koniecznie napiszcie jakiego:)

19 sierpnia 2014

Odżywcza poziomkowa pomadka ochronna do ust Perfect Care Hean

O mojej wielkiej miłości do wszelkiej maści mazideł pielęgnujących usta pisałam Wam już parokrotnie. Uwielbiam je wszystkie - błyszczyki, pomadki kolorowe, ochronne, a nawet wazelinę. Coś zawsze musi gościć na moich ustach. Dzisiaj opowiem Wam o pomadce ochronnej Perfect Care marki Hean, która towarzyszyła mi na co dzień podczas wakacji. Jest to pierwszy produkt z ogromnej paczki, którą nie tak dawno zamówiłam na stronie sklepu.

Opakowanie:

Myślę,że jest to standardowe opakowanie, jeśli chodzi o tego typu produkt. Plastikowe, w pięknym kolorze różu. Nakrętka jest zdejmowana, a pomadka wysuwana.


Opis producenta:

"Ochrona i pielęgnacja ust przez cały rok.

Pomadka Perfect Care doskonale pielęgnuje usta i zapewnia im właściwą ochronę przed wpływem czynników zewnętrznych - chroni przed mrozem, wiatrem i slońcem.

Skuteczne działanie pomadki gwarantuje zawarty w jej składzie kompleks witamin A, E i C oraz filtry przeciwsłoneczne. Dzięki jej systematycznemu stosowaniu usta zyskują zdrowy wygląd. Zawiera filtry ochronne UVA i UVB.

Dostępna w 4 wersjach zapachowych: Sport Active, Pomarańcza, Toffi, Poziomka."

Skład:



Moja opinia:

Pomadkę ochronną Perfect Care kupiłam skuszona opisem jaki znalazłam na stronie sklepu. Potrzebowałam czegoś co mogłoby dać moim ustom optymalną ochronę przeciwsłoneczną i kiedy wyczytałam,że produkt ten zawiera filtry UVA i UVB, oraz dodatkowo kompleks witamin A, E i C - dłużej się nie wahałam.



Opakowanie jest wygodne, parę razy mi wypadło z rąk, ale wyszło z tego bez szwanku. Myślę więc, że jest dość mocne. Sam mechanizm wysuwania pomadki działa sprawnie, nie zacina się.

Kiedy otworzyłam pomadkę, pierwsze co poczułam to zapach - piękny, słodki - poziomkowy:) Ku mojej cichej rozpaczy Perfect Care choć ładnie pachnie to nie jest zjadliwa (jest bezsmakowa).




Pomadka jest ścięta skośnie u góry, dzięki czemu aplikuje się ją w wygodny sposób. Pokrywa usta równomiernie, nie waży się i nie zbiera w kącikach ust. Jej formuła bardzo mi odpowiada - nie jest zbyt lekka, bo nie spływa z ust, nie jest też ciężka, bo nie przypomina wazeliny. Jak dla mnie jest w sam raz.

Moje usta bardzo się polubiły z tą pomadką. Od kiedy jej używam są one gładkie, miękkie, odżywione bez suchych skórek.

Jej cena to 5.99zł. Znajdziecie ją tutaj.

.
Podsumowując: Pomadka Perfect Care spełniła moje oczekiwania. Jedyne czego mogę żałować, a o czym mógłby pomyśleć producent to przerobienie jej na pomadkę smakową, ale to tylko takie moje chciejstwo;)

17 sierpnia 2014

Kokosowy olejek do opalania Dax Cosmetics

Podczas mojego pobytu nad morzem miałam w końcu okazję wypróbować parę kosmetyków, które zalegały mi na półce, takie samotne, zapomniane ;) Mowa tu o produktach do opalania - jakoś nie kręci mnie smażenie się w pełnym słońcu, leżenie plackiem na kocyku i nic nie robienie. Lubię być w ruchu, ale urlop to urlop, słońce nieuniknione zwłaszcza na plaży. W tym roku towarzyszył mi kokosowy olejek do opalania firmy Dax Cosmetics.

Opakowanie:

Profilowana, plastikowa butelka o pojemności 150ml. Pod nakrętką znajduje się rozpylacz.



Opis producenta:

" Kokosowy olejek SPF 15 zapewnia bezpieczeństwo skórze o średniej wrażliwości na promienie słoneczne. Skuteczną ochronę przed oparzeniami słonecznymi gwarantuje fotostabilny system filtrów ochronnych UVA/UVB Balance, zgodny ze standardami UE. Intensywną pielęgnację zapewnia olej kokosowy. Chroni skórę przed wysuszeniem, odpowiednio nawilża, uelastycznia i wygładza. Preparat wodoodporny - chroni skórę również podczas kąpieli. Nie powoduje podrażnienia fototoksycznego. Kompozycja zapachowa nie zawiera alergenów. Preparat przebadany dermatologicznie i fotoalergologicznie."

Sposób użycia:

" Olejek nanieść obficie na skórę 30 minut przed wyjściem na słońce. Zaleca się kilkakrotne smarowanie skóry w czasie opalania, szczególnie po wyjściu z wody lub wytarciu ciała ręcznikiem. Unikać kontaktu z oczami i odzieżą."

Skład:


Moja opinia:

Na początek kilka słów o opakowaniu, które jest profilowane i dzięki temu dobrze leży w ręku. Nawet upaćkane od olejku - nie wyślizguje się z niej. Dodatkowo jest ono przezroczyste i w łatwy sposób można kontrolować poziom zużycia. Olejek jest w formie sprayu - wg mnie jest to najlepsze z możliwych rozwiązanie. Wystarczy kilka psiknięć i gotowe. Pompka działa sprawnie.



Według producenta powinno się go nakładać 30 minut przed ekspozycją na słońce. Mnie się to nigdy nie udało i zawsze aplikowałam go już na plaży. Zapach skradł moje serce - nie sądziłam,że kiedykolwiek spodoba mi się kokos, bo np wiórków kokosowych nie znoszę.  Po spryskaniu ciała olejek trzeba równomiernie rozsmarować. Ciało zaczyna ładnie błyszczeć w słońcu, ale trzeba uważać na piasek, bo do tak tłustej powłoki wszystko się przykleja. Olejek potrzebuje kilkunastu minut do wchłonięcia, a i tak pozostawia na skórze cienką otoczkę, która jednak w niczym nie przeszkadza.



Olejek jest całkowicie wodoodporny. Można go jednak wytrzeć ręcznikiem i wtedy konieczna jest kolejna aplikacja. Najlepiej jest się nie wycierać po kąpieli lub delikatnie zbierać ręcznikiem wodę nie trąc przy tym skóry.

Czy produkt ten chroni przed oparzeniem słonecznym? Tak, zawiera SPF 15, dla mnie jest to wystarczający filtr jeśli chodzi o ciało, do twarzy używam SPF 30. Podczas kiedy mój mąż, który nie znosi smarować się jakimikolwiek kremami męczył się ze schodzącą skórą, ja cieszyłam się zdrową opalenizną.

Jego cena to ok 23zł, ale można go kupić o wiele taniej podczas różnych promocji.

Podsumowując: Z olejku jestem zadowolona, bo bardzo dobrze się u mnie sprawdził. Nie dość,że chroni skórę przed poparzeniami, to także ładnie pachnie i podczas ekspozycji na słońce możemy liczyć na ładną, zdrową opaleniznę. Jedyny minus jaki zauważam to fakt,że piasek przykleja się do skóry, ale olejki już tak mają. Kupując go musiałam się z tym liczyć, dlatego ostatecznie mi to nie przeszkadzało.

Jaki kosmetyk przeciwsłoneczny podbił w tym roku Wasze serca?

15 sierpnia 2014

Moja nadmorska opowieść - Wakacje 2014

Nareszcie udało mi się uporządkować wakacyjne fotki:) Już myślałam,że nigdy tego nie zrobię, bo po powrocie czekała na mnie góra prania, prasowania, rozpakowywania, masa ogórków do przerobienia i teraz na dodatek moja córcia się rozchorowała. Kiedy dziecko jest chore to jest bardzo marudne i potrzebuje więcej uwagi niż zazwyczaj. Oliwka najchętniej nie schodziłaby mi z kolan, przylepka moja. Jesteśmy już po wizycie u pediatry i wytoczymy ciężką artylerię przeciwko wirusom. No a teraz zapraszam Was na przegląd zdjęć z naszego pobytu w Mielnie:)


Mimo,że wstałam o 3 rano to w podróż wyruszyliśmy chwile przed 5. Na miejscu byliśmy ok 9.30 i pierwsze co to uderzyliśmy szukać sobie jakiejś miejscówki do spania. Mieliśmy szczęście, bo znaleźliśmy ją w pierwszym miejscu, do którego uderzyliśmy. Miejsce było nam już znane, bo w zeszłym roku też tam gościliśmy. A tak wyglądał nasz domek.



Domek bardzo przytulny. Mąż się napalił i stwierdził,że kiedyś taki wybuduje;)

Chwile po ulokowaniu się w domku i zjedzeniu śniadania wyruszyliśmy na plażę i tak codziennie. W tym roku było o tyle lepiej,że mogliśmy siedzieć na plaży po 3 godziny bez marudzenia Oliwki, która w zeszłe wakacje najlepiej czuła się zwiedzając wszystkie stragany i na karuzeli. Teraz już miała ogromną frajdę i mnóstwo pomysłów do zabawy na plaży:)



Zamek obowiązkowo musiał być zbudowany:)


Jednego dnia Oliwka pozbierała na plaży wszystkie pióra, które tylko widziała. Nagle zrobiło się ich tak dużo,że zaczęłam się zastanawiać czy nie dorwała gdzieś jakiejś mewy, którą oskubała ;)




A tu całą rodzina i sesja we wodzie:)







Pogoda przeważnie dopisywała, oprócz drugiego dnia pobytu, w którym 3/4 dnia padało. Wybraliśmy się wtedy odwiedzić latarnię morską w Gądkach. Pokonać tyle schodów to było wyzwanie, ale najgorzej było wyjść na ten balkon. Wyszłam, ale zapuściłam korzenie i ruszyć się nie mogłam - mam taki lęk wysokości:( jeszcze ten wiatr i deszcz... uff.. strasznie.




Po wizycie w latarni morskiej wybraliśmy się do piernikowego domku. Jest to nowa atrakcja turystyczna Mielna - tam to dopiero była jazda.



Dom jest postawiony na dachu, wszystkie podłogi ma krzywe (skośne) i wszystkie meble znajdują się na suficie. Kiedy weszłam na parter i zrobiłam parę kroków musiałam szybko wyjść, bo tak mi się kręciło w głowie, że miałam ochotę pełznąć po podłodze. Ochłonęłam i po namowie jednej pani odwiedziłam pięterko.


Nie umiałam chodzić po tym domu - musiałam trzymać się ścian.




Mąż stanął prosto na tej podłodze, a wyszło mu to tak:)


Domku pilnowała "urocza" staruszka;)




Z Oliwką każda karuzela musiała być zaliczona:)










Największą furrorę robił jednak koń mechaniczny, na którym Oliwka codziennie jeździła. Piętnaście minut tego szaleństwa kosztowało 10zł, a zabawek było co najmniej 10 i zawsze każda w ruchu. To się nazywa biznes.






Zebra też się raz trafiła.




Poszalałyśmy również na samochodzikach:) Kierowca ze mnie marny;p



Odwiedziliśmy również jelonka...



...i morsa.



Codziennie były lody..

..i plaża:)




























Raz nawet przyszedł do nas kot, pojęcia nie mam skąd on się tam wziął.



Pewnego dnia podziwialiśmy na morzu duże fale. Nie odważyłam się wejść wtedy do wody, bo była jak na mnie za zimna;p





Naszym ulubionym plażowym przysmakiem była gorąca gotowana kukurydza:) Mniam mniam:)



Ostatniego dnia w morzu był wysyp meduz.



Znaleźliśmy też małą rybkę wyrzuconą na brzeg.


 
 Oliwka i tak była najlepsza - już pierwszego dnia, na pierwszym napotkanym straganie wydała swoje kieszonkowe kupując nowego konika:) Niedługo będę miała w domu prawdziwą stadninę ;)

Dała sobie zapleść warkoczyk, oczywiście różowy;)

Im więcej tego warkoczyka powstawało, tym bardziej mała się przechylała na krześle ;)


Pokazała nam jak się je pomidorową widelcem...



...i jak wygląda gra w szachy w dziecięcym wydaniu:)


Nie mogło zabraknąć zdjęć zachodzącego słońca:)





To już koniec mojej nadmorskiej opowieści. Wakacje były udane, a odpoczynek bardzo nam się wszystkim przydał. Po tygodniu wróciliśmy do domu, ale powiem Wam,że ja już tęskniłam do mojej Tosi (suczki), kociaków, do ogrodu.. ;)

Ps O wakacjach będzie jeszcze jeden post - pokaże Wam co ze sobą przywiozłam:)

A jak Wy spędziliście swój urlop?