Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gładkie usta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gładkie usta. Pokaż wszystkie posty

7 lutego 2017

Gładkie usta bez wysiłku

Kocham peelingi w wszelkiej postaci, ale do ust nigdy sobie go nie kupowałam. Powód? Robiłam je sobie sama. Wystarczyło zmieszać cukier z wybranym olejkiem, miodem, a nawet z oliwą z oliwek, by móc cieszyć się z pięknych, gładkich ust. Lubiłam te moje wynalazki i nadal u mnie goszczą. Jednak poszerzająca się oferta kosmetyków dedykowanym spierzchniętym wargom sprawiła, że pierwszy raz skusiłam się na gotowy produkt. Tak właśnie w mojej kosmetyczce znalazł się lip scrub marki Eveline Cosmetics. W dzisiejszym wpisie dowiecie się jak się u mnie sprawdziła nowość tej marki, czy warto w nią inwestować i jakie efekty dała mi ta kuracja.


Po pierwsze pielęgnacja.

Aby móc cieszyć się gładkimi ustami, należy zadbać o właściwą pielęgnację. Na ich wygląd wpływa wiele czynników. Delikatna skóra warg codziennie torpedowana jest urokami naszej szerokości geograficznej - mróz, wiatr, promieniowanie słoneczne nie są dla nich obojętnie. Podobnie jak złe nawyki, które niejedna z nas posiada. Mówię tu między innymi o oblizywaniu, czy przygryzaniu warg. Warto mieć zawsze przy sobie pomadkę ochronną, która nawilży, odżywi i chroni przed czynnikami zewnętrznymi, a w domowych pieleszach zrobić sobie peeling i maseczkę. Moje panie pierwszym krokiem w uzyskaniu gładkich ust bez wysiłku jest ich właściwa pielęgnacja.


Bardzo wygodny sztyft

Z mazidłami do ust jest u mnie tak jak z kremami do rąk - mam je niemalże w każdym zakątku domu, w kurtce i torebce. To mój mały nałóg. Lip scrub marki Eveline łatwo z nimi pomylić, gdyż znajduje się on w takim samym opakowaniu jak większość pomadek. Sztyft jest bardzo wygodny w użyciu, ładnie wygląda, a niezwykle dziewczęcy kolor zwraca uwagę. Kolor peelingu idealnie współgra z barwą opakowania. Pastelowy róż nie jest może krzykliwy, ale delikatny. Ta subtelność towarzyszy mu również w użytkowaniu.


Delikatne ścieranie

Sama nie wiem czego się spodziewałam, kiedy pierwszy raz otwierałam opakowanie. Wyobrażałam sobie wyraźnie zaznaczone ścierające drobinki, a tu nic powierzchnia gładka jak tafla jeziora. Całemu procesowi odkrywania tego kosmetyku towarzyszy nieco chemiczny poziomkowy zapach.


Peeling nakładałam grubą warstwą za pomocą sztyftu - zupełnie tak jak przy makijażu ust. Chcąc spotęgować efekt masowałam dodatkowo usta palcami. Drobinki są maleńkie, dlatego samo ścieranie martwych komórek naskórka określiłabym jako delikatne. W tym momencie należą się brawa dla producenta, który nie obiecywał gruszek na wierzbie, a informację o subtelnym zdzieraku umieścił na opakowaniu. Górna warga jest wrażliwsza i tutaj rzeczywiście dobrze można było wyczuć drobinki, które wielkością przypominają ziarenka piasku. Na dolnej wardze efekt ten nie był już tak wyczuwalny. Jeśli usta są w miarę dobrej kondycji i chce się im nadać ładny wygląd, to owszem, z tym produktem zdziałamy cuda. W przypadku bardzo mocno spierzchniętych warg może okazać się on jednak za słaby, by usunąć suche skórki.

Efekty stosowania.

Muszę przyznać, że u mnie ten magiczny sztyft sprawdził się dobrze. Usta zostały wygładzone, nabrały ładnego koloru  i zdrowego blasku. W pakiecie otrzymujemy nawilżenie i odżywienie. Po takim peelingu makijaż wygląda olśniewająco. Szminka lepiej się trzyma, a gładkie wargi nie pozostają obojętne płci przeciwnej. Takie usta po prostu chce się całować. Jeśli zatem chcesz mieć gładkie usta bez zbędnego wysiłku, najpierw zadbaj o ich codzienną pielęgnację i choć raz w tygodniu zrób sobie peeling. Żadna z tych czynności nie wymaga wiele czasu, a efekty są zauważalne.