Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty. Pokaż wszystkie posty

11 grudnia 2017

Jestem silna, jestem ważna, jestem sensualna.

W codziennym natłoku spraw i obowiązków tak łatwo jest zapomnieć o sobie... Na co dzień jesteś mamą, żoną, kobietą spełniającą się zawodowo, ale ta lista tak na prawdę nie ma końca, bo dochodzą do niej takie funkcję jak praczka, sprzątaczka, kucharka, gosposia, niania, pielęgniarka itd, itd... czasami mówię o sobie złośliwie, że jestem jak mebel, obok którego codziennie się przechodzi, ale się go nie zauważa. Ciągle w ruchu - tak potrzebna, a jednak niewidoczna. Żyjemy szybko, zdecydowanie za szybko. W tej marnej egzystencji brakuje nam czasu na cokolwiek, a nawet tej chwili dla siebie. Utożsamiasz się z tym opisem? My kobiety codziennie dbamy o komfort naszych bliskich i wszystkich wokół, ale kto zadba o nasz komfort? Czasami wszystko tak potrafi przytłaczać, a my zapominamy o sobie i robimy przy tym poważny błąd, bo przecież to my jesteśmy filarem i sercem domu, a faceci niech myślą sobie co chcą.
Droga czytelniczko chcę Ci powiedzieć, że jesteś silna, jesteś ważna, jesteś sensualna! Uwierz w siebie! Pomyślisz sobie, że łatwo było mi to napisać, ale nawet nie wiesz jak trudno było mi wypowiedzieć te słowa w stosunku do samej siebie. Żeby móc to zrobić wybrałam się aż na same Mazury, na warsztaty motywacyjne Jestem SENSualna.


Spotkanie odbywało się w Hotelu Zalesie Mazury Activ Spa. Już samo to, że wybrałam się w tak daleką podróż zupełnie sama, wsiadłam do odpowiedniego pociągu i o dziwo wysiadłam na odpowiedniej stacji napawa mnie dumą. No wiecie, ja to należę do tych osób, których poziom orientacji w terenie wynosi 0%. Jednak od samego początku coś mnie tam ciągnęło. Na miejscu czekała na mnie Roksana z bloga Dzwoneczkowa, która dotransportowała mnie, oraz Marzenę do Barczewa.


Hotel Zalesie Mazury Activ Spa to bajka. Malowniczo usytuowany nad samym jeziorem. Świetny obiekt z komfortowymi pokojami i masą atrakcji zarówno dla dorosłych, jak i dzieci. Idealne miejsce na rodzinne wakacje. Hotel wyposażony jest w piękny basen, jacuzzi i spa, w którym można się relaksować do woli. Dzieci mają do dyspozycji płytki basen, dużą salę zabaw, w której można je zostawić pod opieką animatorek, plac zabaw na zewnątrz.. Więcej atrakcji mam nadzieję, że odkryję kiedyś z moją rodziną, bo bardzo chciałabym tam wrócić. Jedzenie podawane w formie szwedzkiego stołu było bardzo smaczne, a wierzcie mi - może nie wyglądam, ale dobrze zjeść lubię.


Warsztaty odbywały się w dniach 19-21 listopada. Cały czas pobytu wypełniony był po brzegi od wczesnych godzin rannych do bardzo późnego wieczora, ale z czystym sumieniem i pełną satysfakcją mówię, że nie żałuję ani sekundy. Napisanie tego postu odkładałam w nieskończoność, bo choć z jednej strony można by książkę napisać, to z drugiej strony zastanawiałam się jak wszystkie te emocje, doświadczenia ubrać w słowa, no jak? I mówi to osoba, która żyje z pisania, ale kurczę nawet z maturą nie miałam takiego problemu.



Warsztaty prowadziła prze-kochana Basia Jarzyna, prezes Fundacji Tętniąca Życiem. Basia mogłaby być moją siostrą, mamą, przyjaciółką, mężem, podporą! Basia wie, Basia rozumie, Basia każdego wysłucha i każdemu pomoże, B a s i a to złota dziewczyna! Już na początku pierwszych warsztatów wzruszyła mnie swoją historią, a później wielokrotnie wylewałam morze łez, nie z przykrości, a raczej z pewnego rodzaju oświecenia, zrozumienia pewnych spraw na nowo. Nie zrozumie ten, kto na takich warsztatach nie był. I ja tez nie rozumiałam, no ba - tak na prawdę nie wiedziałam nawet czego mam się spodziewać po takim wydarzeniu, ale teraz już wiem i każdą z Was będę zachęcała do udziału w tego typu warsztatach. Założeniem Fundacji jest to, aby uświadomić kobietom jakie są ważne, oraz zachęcić ich do regularnych badań.


Co się działo? Na początku miałyśmy zajęcia integracyjne. Śmiechu było co niemiara! Miałyśmy się poznać i dzięki przedniej zabawie szybko nam się to udało. Rzucałyśmy do siebie piłeczkę mówiąc swoje imię i nazwę swojego bloga jak również osoby, do której dedykowałyśmy nasz rzut. Byłyśmy też splątane sznurkami w taki sposób, gdzie wydawać by się mogło, iż wyswobodzenie się z nich jest nie możliwe. ileż my z tymi sznurkami nakombinowałyśmy! Jednak zadanie to miało nam pokazać, że nawet z najbardziej pogmatwanych sytuacji jest jakieś wyjście. Przynajmniej ja to tak zrozumiałam.



Pokonując kolejne zadania otworzyłyśmy się przed sobą. Mogłyśmy dzielić się ze sobą swoimi smutkami i radościami. Mogłyśmy bez skrępowania powiedzieć co nas boli, z czym mamy problem, oraz co nas cieszy. Nikt nie oceniał, każdy słuchał i rozumiał, służył radą. Być kobietą nie jest łatwo, mimo, że mamy własne sukcesy na koncie, to jednak gdzieś te nasze skrzydła są w życiu systematycznie podcinane, a my się temu poddajemy, myśląc, że przecież i tak nie czeka nas nic dobrego. Jakże to jest błędne koło, złe myślenie, same przyzwalamy sobie na takie czy inne traktowanie. Zamiast się postawić znosimy swoje cierpienie w samotności. Tylko po co? Dla satysfakcji tych wszystkich zewsząd otaczających nas hejterów? Oni mają różne postacie, tylko, że dla satysfakcji jak dla mnie to można uprawiać seks, a nie znosić zewsząd te wszystkie ciosy i obojętność, z którą tak się już oswoiłyśmy.


Co jeszcze się działo? pokonywałyśmy własne bariery, bo jakże inaczej można nazwać sytuację kiedy masz przyłożoną strzałę grotem zwróconą do najmniej osłoniętego miejsca na szyi i tylko krok dzieli Cię od wyzwolenia się od własnych demonów? Bałam się, bałam się jak jasna cholera, miałam całe życie przed oczami, ale zrobiłam ten krok, który przełamał strzałę, a wraz z nią własne obawy. Jestem dzielna, jestem ważna, jestem gotowa. Tak, jestem gotowa, aby zrobić ten krok naprzód. Gotowa jak nigdy wcześniej. To uczucie, strachu, a później radości, ulgi i wyzwolenia muszę zapamiętać, wyryć sobie w pamięci, aby towarzyszyło mi na co dzień. Bo jak nie ja to kto? Nikt nie pokieruje moim życiem, tylko ode mnie zależy, w którą stronę ono pobiegnie i jakie ono będzie miało kształt. To ja jestem pisarzem, który zapełnia puste kartki historią, swoją historią.


Drugiego dnia miałyśmy uroczystą kolację, połączoną z imprezą integracyjną i karaokę. Kocham tańczyć, ale dotychczas robiłam to z odkurzaczem, kocham śpiewać, ale robiłam to tylko wtedy kiedy nikt mnie nie słyszał. A podczas tego wieczoru odważyłam się wystąpić solo śpiewając jedną piosenkę, a raczej próbując przekrzyczeć głośną linię melodyczną. Jak wyszło? Nie wiem, ale najważniejsze jest to, że się odważyłam być sobą, a nie być taką jak chcą mnie widzieć inni. Koniecznie poznajcie też piosenkę, która stała się hymnem tych warsztatów, a ja słucham ją codziennie, bo daje tak motywacyjnego kopa, jak żadna inna.


Dzień po przyjeździe był magiczny, a to za sprawą Ani z bloga Okiem mamy. Ania ma też swoją pasję - jest fotografem, na dodatek świetnym, a jej pracę możecie podziwiać na stronie MagiczneChwile.pl. Przed sesją makijaż miały nam wykonywać profesjonalistki, które hm.. zawiodły, bo postanowiły się jednak nie zjawić.  Czy to był dla nas jakiś problem? - żaden! Same znakomicie dałyśmy sobie radę zarówno z makijażami jak i fryzurami. Dodatkowo dwie przedstawicielki marki Byas, które zaraz po śniadaniu miały z nami warsztaty, postanowiły zostać, by wesprzeć nas w trudnej sztuce makijażu. Totalna improwizacja, ale wszystko się udało i to na jakim poziomie! To niesamowite jak 30 kompletnie nieznanych sobie wcześniej osób potrafi się wspierać, służyć sobie bezinteresowną pomocą. To było piękne.


Przyznaję, że przed sesją trochę się denerwowałam, ale jak tylko przekroczyłam próg pokoju, w którym nasza kochana pani fotograf czekała - wszystkie troski zniknęły. Ania przywitała mnie z uśmiechem na twarzy, otwartymi ramionami i słowami "jesteś piękna". Nie często słyszę takie słowa, a wypowiedziane przez drugą kobietę, to prawdziwy komplement. Ta drobnej postury, niesamowita dziewczyna od początku pokierowała mnie jak się ustawić, gdzie spojrzeć i co w ogóle robić, by zdjęcia wyszły świetnie. "Namalowała" mnie niczym malarz na płótnie z pełną kobiecością, delikatnością i sensualnością. Jestem zachwycona tymi zdjęciami. Po sesji każda z nas wybrała się do Marzeny - stylistki, wizażystki i coach wizerunku. Marzenka podpowiedziała nam jakie kolory najbardziej do nas pasują i co może być pomocne podczas wybierania się na zakupy. Bardzo przydatne rady.



Aby móc wyczarować bajeczne fryzury na sesję, sklep NEO24 obdarował nas sprzętem babyliss. Proste włosy, a może loki? Na wszystko byłyśmy przygotowane. Polecam zajrzeć do NEO24, gdzie znajdziecie wiele atrakcyjnych ofert. Takich cen nie ma nigdzie.


Przez całe trzy dni podczas warsztatów mogłyśmy raczyć się pyszną wodą źródlaną Id'eau. Miałam okazję poznać ją już wcześniej i muszę Wam powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych wód jaką miałam okazję spróbować. Błyskawicznie gasi pragnienie.

Odkryciem warsztatów był nowy napój energetyczny Neon N life, którego również nie zabrakło na stołach. Mimo, że ja energetyków w ogóle nie piję, to jednak tutaj przekonało mnie to, że jest on zrobiony na bazie naturalnych składników i zielonej herbaty. Stawia na nogi i jest pyszny.


Ziołolek zrobił mi dzień przekazując zestaw kosmetyków składający się z delikatnej kostki do mycia, żelu z witaminami do mycia rąk i ciała, oraz bogatemu kremu do rąk. Prezent idealny na potrzeby moje i mojej rodziny. Na instagramie mówiłam Wam dlaczego.


Do domu przywiozłam także nowy dzbanek Aquaphor. Nie dość, że filtruje wodę, to także wzbogaca ją o magnez. Duża pojemność (4,2l) tylko ułatwia codzienne funkcjonowanie. Bardzo fajny i praktyczny upominek, dzięki, któremu zaoszczędzę pieniądze, które miesięcznie wydaję kupując wodę mineralną.


Na moich socjal mediach pokazywałam Wam również przepiękne albumy i grę dla całej rodziny z Moi Dziadkowie . Albumy będą znakomitym prezentem na święta lub nadchodzące pomału Dzień Babci i Dzień Dziadka. Cały ich urok polega na tym, że dziadkowie wypełniają je i odpowiadając na zawarte w nich pytania opowiadają o wydarzeniach ze swojego życia od dzieciństwa po dzień dzisiejszy. Kiedyś te albumy wrócą do nas, a my będziemy mieć najpiękniejszy prezent jaki od dziadków można dostać - historię ich życia napisaną ukochanymi dłońmi. Gra ma za zadanie łączyć pokolenia i przybliżyć czasy, które już minęły.



Warsztaty, które pierwszego dnia trwały do nocy umilał nam blask i zapach świec Biosensual. Te tańczące płomyczki relaksowały, zapach wprowadzał w błogi nastrój, a wosk był dodatkowym atutem, gdyż można go było wykorzystać do masażu rąk. Te naturalne świece skradły moje serce.



Organizatorki stanęły na głowie, aby wszystko ogarnąć do tego kształtu, jaki zastałyśmy, ze wszystkimi tymi prezentami i całą cudowną otoczką jaki tworzył klimat hotelu. Jednak tak sobie myślę, że jeden z piękniejszych prezentów dostałam od wszystkich uczestniczek. Na koniec naszej SENSualnej przygody każda z nas miała napisać na kartach przynajmniej jedno zdanie o pozostałych uczestniczkach. Nie do wiary ile można się o sobie dowiedzieć przez 3 dni, a słowa, które przeczytałam są ze mną codziennie. To było piękne. Dziękuję dziewczyny.



Teraz, te dwa tygodnie po warsztatach czuję ogromną wdzięczność do Roksany (która jakimś cudem mnie prześwietliła i jej kobieca intuicja, a może szósty zmysł podpowiedział, że czegoś takiego potrzebuję), do Ani, która włożyła tyle pracy w organizację wszystkiego, do Basi, która wydobyła ze mnie moje radości i lęki, do Oli, która przywitała mnie jak rodzoną siostrę i przez całe to wydarzenie była ciepła jak słońce latem, oraz do wszystkich dziewczyn, przy których mogłam się otworzyć i po prostu być sobą. Dziękuję!


Kolejne takie wydarzenie dziewczyny planują już na wiosnę, a ja już wiem, że muszę tam być. Do klipu z warsztatów będę wracać za każdym razem kiedy przyjdzie w moim życiu chwila zwątpienia. Wtedy to go odszukam i przypomnę sobie jak się czułam, co postanowiłam i jakie cudowne osoby spotkałam w swoim życiu.



Warsztaty Jestem SENSualna przygotowywane są przez kobiety dla kobiet. Odkrywają nasze piękno zarówno te zewnętrzne, jak i te, które kryjemy w środku. Pozwalają uwierzyć w siebie i własne możliwości i naprowadzić na odpowiednią drogę, z której często zbacza się gdzieś w tej szarej rzeczywistości. Zachęcają do zajrzenia do wnętrza samego siebie, by pokonać lęki i odkryć własne pragnienia. Dzięki temu wydarzeniu nie boję się już zmian, a te na pewno nadejdą. Może nie dziś, może nie jutro, ale małymi kroczkami będę sukcesywnie wprowadzać to, na co się zdecydowałam. Już się nie boję - jestem silna, jestem ważna, jestem gotowa!

2 maja 2016

Meet Beauty - dlaczego warto tam być?

Minął już tydzień od największej w Polsce konferencji dla najlepszych blogerów i vlogerów urodowych w Polsce. Meet Beauty ma jednak to do siebie, że długo pozostaje w pamięci i emocje z nim związane wciąż mnie budują, a serce huczy na samą myśl o mojej warszawskiej przygodzie. Tegoroczna edycja odbyła się w sobotę 23 kwietnia, a ja do Warszawy wybrałam się już w piątek. W OSTATNIM POŚCIE mogliście przeczytać co udało mi się zwiedzić przez kilka godzin, oraz obejrzeć moje zakupy. Dzisiaj opowiem Wam o celu mojej podróży - Meet Beauty 2016.



Dzięki Meet Beauty miałam kilka swoich "pierwszych razów" - w zeszłym roku pierwszy raz pojechałam do Warszawy, a w tym roku pierwszy raz miałam okazję ją zwiedzić, zobaczyć miejsca, które każdy Polak znać powinien. Pierwszy raz odwiedziłam także Stadion Narodowy, bo to właśnie tam odbywała się tegoroczna edycja.


Dokładnie o godzinie 9.00 wchodziłyśmy do gmachu budynku. Nie byłyśmy pierwszymi uczestnikami, gdyż zastały nas już niewielkie kolejki do recepcji. Dziewczyny z obsługi uwijały się bardzo sprawnie. Całe zapisy ułatwiał podział kolejki na kilka alfabetycznych części. W ciągu 5 minut odebrałyśmy identyfikatory i indywidualny plan dnia i pozostało nam czekać godzinę do rozpoczęcia. Nie był to czas stracony, a jedynie okazja, by porozmawiać, lepiej się poznać. Czułam się jak w raju - poznałam tyle cudownych osób, że śmiało mogłabym książkę napisać.


Po uroczystym rozpoczęciu konferencji każdy z nas udał się na wykłady bądź warsztaty, na które wcześniej się zapisał. Mój dzień rozpoczynał się od warsztatów z Lirene.


Warsztaty poprowadziła przesympatyczna pani z bobaskiem na ręku. Za każdym razem kiedy na nich patrzyłam buzia sama się uśmiechała. To był rozczulający widok, który we mnie jako matce obudził pewnego rodzaju tęsknotę.


Cała wiedza była przekazana w bardzo ciekawy i przystępny sposób. Przedstawicielki opowiadały o misji marki, o nowościach jakie oferuje, m.in o podkładzie no mask - absolutnej premierze innowacyjnego kosmetyku, który ja tydzień wcześniej zdążyłam już kupić.


W czym tkwi jego magia? Otóż jak sama nazwa wskazuje nie tworzy on efektu maski na twarzy, co mogłam sama zobaczyć podczas pokazu makijażu w wykonaniu Pani Anny Orłowskiej. Po nałożeniu podkładu cera modelki wyglądała nieskazitelnie i bardzo naturalnie. Nigdy bym nie podejrzewała, że jest na niej położony podkład. Cudo!  Pani Ania opowiedziała nam również o zaletach konturowania twarzy, oraz pokazała jak go poprawnie wykonać.





Po dwóch godzinach udałam się na kolejne warsztaty, które poprowadziła marka Indigio. Dowiedziałam się na nich jak wykonywać odżywczy manicure masłem shea. Jakie są najczęsciej popełniane błędy podczas malowania paznokci, jak o nie dbać i rozpoznawać choroby. To było bardzo inspirujace spotkanie, a cała ekipa była taka wesoła. Dziewczyny cały czas emanowały pozytywną energią, wiecznie uśmiechnięte i piękne jak z bajki.


Przerwa przyniosła nam ciepły obiad i kanapki. Mogłyśmy zjeść przepyszną zupę pomidorowo-paprykową lub zupę z białych warzyw, kolorowe kanapki, a na deser szarlotkę lub sernik. To była wspaniała uczta dla podniebienia.

Kolejne na mojej liście były warsztaty z marką Tołpa, ale najpierw weszłam na wykłady dotyczące współpracy między markami i tak się zasłuchałam, że o warsztatach zupełnie zapomniałam. Ania w bardzo ciekawy sposób opowiadała o zasadach korzystnej dla obu stron współpracy, o tym jak wyceniać wpis na blogu, a także o samym wyglądzie i kwestii zarządzania blogiem. Dzięki niej wiem już w jakim kierunku iść by dalej się rozwijać. Ania uświadomiła mi, że mój plan działań, który pieczołowicie spisuje ma sens i wystarczy się przyłożyć do realizacji kolejnych celów, by osiągnąć sukces. Dzięki!


Meet Beauty to jednak nie tylko wykłady i warsztaty. Oprócz zdobywania potrzebnej wiedzy, konferencja ta daje nam możliwość bezpośredniego kontaktu z markami.


Wspaniale było stanąć twarzą w twarz z załogą takich marek jak Lirene, Glov, Wax Pilomax, Golden Rose, Bielenda, Gliss Kur, Got2be, Palmers, Indigio i Eveline.


Na każdym ze stoisk czekało na nas mnóstwo atrakcji. Na stoisku Lirene można było wypełnić kartę wyrażającą chęć współpracy z marką, z czego wszyscy chętnie korzystali. U dziewczyn z Glov poznałyśmy tajniki demakijażu przy użyciu samej wody. Kto by pomyślał, że sekret tkwi we włóknach tych innowacyjnych produktów. Panie z Wax Pilomax przeprowadzały badanie skóry głowy uczestniczek i dobierały indywidualny program  pielęgnacji.


W boxie Golden Rose można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat nowości marki do makijażu brwi, a także skorzystać z porad wizażystki i oddać się w jej ręce w celu wykonania makijażu, lub też wystylizować sobie paznokcie w wybrany przez siebie sposób.

Bielenda dała nam możliwość wypróbowania na własnej skórze kosmetyków, które mogłyśmy otwierać i testować na miejscu. Mnie ogromnie zaciekawiła najnowsza linia produtów z algami. Trafiła ona w całości na listę moich chciejstw.

Przy stoisku Got2b można było oddać się w ręce fryzjerów, którzy tworzyli cuda na głowach uczestniczek. Piękne fryzury, profesjonalne porady. Ustawiały się tam długie kolejki.


Gliss Kur podobnie jak Wax Pilomax zaproponował badanie skóry głowy. To wspaniale, że w dwóch punktach można było je zrobić, zmniejszyło to znacząco kolejki i tym samym czas oczekiwania na badanie.

Przy stoisku Palmers dziewczyny opowiadały o wszystkim co nas tylko zaciekawiło. Odpowiadały na każde pytanie, przybliżając nam idee marki i kosmetyki do pielęgnacji.

Na Indigio po prostu nie można było nie zwrócić uwagi. Absolutnie najpiękniejsza ścianka jaką w życiu widziałam. Wykonana była cała z róż i nie było chyba osoby, która nie chciałaby mieć przy niej zdjęcia. Cudowna. Do tej pory marka kojarzyła mi się z lakierami do paznokci, ale jak się okazało asortyment ma ona bardzo szeroki. Cała ekipa Indigio była bardzo wesoła, nawet na koniec konferencji nie było po nich widać zmęczenia. To się nazywa mieć powera. Można było tam również oddać swoje paznokcie w profesjonalne ręce.


Marka Eveline zachwyciła mnie zarówno asortymentem jak i zgranym teamem. Przedstawicielki tej firmy były tak sympatyczne, że nie chciało się od nich odchodzić. Również i w tym miejscu otrzymałyśmy wiele informacji na temat nowości dotyczących zarówno pielęgnacji jak i makijażu. Można było się również umalować.

W trakcie Meet Beauty trwało kilka konkursów, w których w wolnej chwili brałyśmy udział. Muszę się pochwalić, że wraz z koleżankami wygrałam zabawę, którą zorganizowało Indigio i w czerwcu pojadę do Łodzi na profesjonalne szkolenie "W 100% idealne paznokcie". Radość ogromna, której po prostu nie można opisać słowami.




Dlaczego warto być na Meet Beauty? Jest to jedyna taka okazja, aby spotkać się w tak dużym i zacnym  gronie osób z branży. Osób, które rozumieją, co robisz, widzą w tym sens i pasję. Osób, które inspirują Cię do tego stopnia, że masz ochotę iść i podbić świat, nie odkładając tego na dalsze plany. Chcesz to zrobić po prostu od ręki. Meet Beauty to wspaniałe wykłady, podczas których spijasz każde słowo z ust prelegentów, poszerzasz wiedzę, by dążyć do ideału. To także ciekawe warsztaty, które zarówno uczą jak i inspirują. Pozwalają na bliższe poznanie marek, oraz poszerzają urodowe tajniki wiedzy. Meet Beauty to przekrój różnych osobowości o tej samej pasji. To możliwość poznania marek kosmetycznych od podszewki, uzyskania od przedstawicieli odpowiedzi na nurtujące pytania, poznania nowinek kosmetycznych, biblii makijażu i minicure. To także szansa na nowe współprace i dalszy rozwój. Meet Beauty łączy ludzi. Jeszcze masz wątpliwości, czy zapisać się na następną edycję??Ja czekam na nią z utęsknieniem.

Do domu oprócz cudownych wspomnień przywiozłam także mnóstwo upominków, ale to jest już temat na osobny post.



*** Koniecznie zobacz także jak wyglądało SZKOLENIE Z MARKĄ INDIGOO NAILS W ŁODZI