"Mamo, Mamo coś Ci dam - jedno serce, które mam,
a w tym sercu róży kwiat - Mamo, Mamo żyj 100lat"
Czy pamiętasz mamo, ile to razy mówiłam Ci w dzieciństwie ten wierszyk? Ja już zliczyć nie potrafię.
Pamiętam natomiast jak z siostrami zajadałyśmy się chlebem z masłem i popijałyśmy je mlekiem, bo w domu się nie przelewało. Pamiętam jak pytałam się Tobie Mamo dlaczego nie jesz - zawsze mówiłaś,ze nie jesteś głodna, a chudłaś w oczach. Wolałaś sama odjąć sobie od ust, by nam dać.
Pamiętam jak opatrywałaś mi rany, których w dzieciństwie było mnóstwo - pozdzierane łokcie, kolana.. Cudowna moc pocałunków zawsze je uzdrawiała.. W późniejszych latach ocierałaś łzy i sklejałaś złamane serce..
Pamiętam jak byłam chora i zadzwoniłaś na pogotowie. Lekarz powiedział "niewydolność mięśnia sercowego".. Miałam wtedy 11 lat i nie rozumiałam co się dzieje, ale serce wydawało się być poważne - w końcu ma się je jedno. Zapytałam Ci się "Mamo, czy ja umrę?". Widziałam smutek i ból w Twoich mokrych oczach. Przytuliłaś mnie i wyszłaś z pokoju, żebym nie widziała jak płaczesz..
Pamiętam jak w późniejszych latach pytałam Ci się o to jeszcze kilka razy.. jak trzymałaś mnie za rękę, po operacji na onkologii, jak w wyniku złego wycięcia w dzieciństwie migdałów po latach zaczęły mi się robić w tych miejscach nacieki i się dusiłam - i te słowa lekarza "dobrze,że do nas trafiła, bo do rana by się udusiła".. Nie mogłam jeść, pić, mówić, karmiono mnie kroplówkami i kłuto wiele razy, bo na żyłach porobiły się zrosty, były tak słabe,że pękały jak tylko wyczuły igłę. A Ty kochana mamo zawsze mnie pocieszałaś, powtarzałaś,że wszystko będzie dobrze i to Twoja wiara dała mi siłę, by przetrwać wszystkie 24 wizyty na oddziale..
Pamiętam jak dałam Ci popalić w wieku dojrzewania. Jak krzyczałam,że mnie nie kochasz i na pewno jestem adoptowana, bo jako środkowe dziecko czułam się pokrzywdzona. Zarówno starsza jak i młodsza siostra mogły więcej, bo "ona jest starsza", "ona jest jeszcze mała, powinnaś być mądrzejsza" itd.. Dziś jest mi wstyd z tego powodu..
Pamiętam jak mi kibicowałaś podczas różnych konkursów, jaka byłaś ze mnie dumna kiedy widziałaś mnie na scenie, Twoje łzy wzruszenia...
Pamiętam jak mnie wspierałaś w ciąży, a kiedy urodziłam dziecko i mąż wyjechał w delegację, to przyszłaś do mnie o drugiej w nocy w dwudziestostopniowy mróz, bo nie wiedziałam co się dzieje,z Oliwką,bo ciągle, bez ustanku płakała. Myślałam,że robiłam coś źle.. Jak się okazało mała miała kolkę.
Pamiętam jak po śmierci taty zadawałam Ci milion pytań zaczynających się od słowa "dlaczego", jak było mi ciężko, a Ty zawsze starałaś się mnie podtrzymać na duchu.
Żeby opisać wszystko musiałabym wydać grubą książkę. Mama to jedna z najważniejszych osób w moim życiu. To ona rozumie mnie jak nikt inny, to ona wszystkiego mnie nauczyła, sprawiła,że jestem jaka jestem.
Dziękuję Ci Mamo,za życie, które mi dałaś.
Za to,że nigdy we mnie wierzyć nie przestałaś.
Za pomoc, za serce za radę
nigdy o tym pamiętać nie przestanę.
Za miłość, która teraz wypełnia moją duszę,
a którą mogę dziś przekazać swojej rodzinie,
którą założyłam, bo czułam,że dzielić się nią muszę.
Dziękuję Ci Mamo po prostu za to,że jesteś, że kochasz,że nic w zamian nie chcesz...
Kocham Cię Mamo <3
Pamiętam natomiast jak z siostrami zajadałyśmy się chlebem z masłem i popijałyśmy je mlekiem, bo w domu się nie przelewało. Pamiętam jak pytałam się Tobie Mamo dlaczego nie jesz - zawsze mówiłaś,ze nie jesteś głodna, a chudłaś w oczach. Wolałaś sama odjąć sobie od ust, by nam dać.
Pamiętam jak opatrywałaś mi rany, których w dzieciństwie było mnóstwo - pozdzierane łokcie, kolana.. Cudowna moc pocałunków zawsze je uzdrawiała.. W późniejszych latach ocierałaś łzy i sklejałaś złamane serce..
Pamiętam jak byłam chora i zadzwoniłaś na pogotowie. Lekarz powiedział "niewydolność mięśnia sercowego".. Miałam wtedy 11 lat i nie rozumiałam co się dzieje, ale serce wydawało się być poważne - w końcu ma się je jedno. Zapytałam Ci się "Mamo, czy ja umrę?". Widziałam smutek i ból w Twoich mokrych oczach. Przytuliłaś mnie i wyszłaś z pokoju, żebym nie widziała jak płaczesz..
Pamiętam jak w późniejszych latach pytałam Ci się o to jeszcze kilka razy.. jak trzymałaś mnie za rękę, po operacji na onkologii, jak w wyniku złego wycięcia w dzieciństwie migdałów po latach zaczęły mi się robić w tych miejscach nacieki i się dusiłam - i te słowa lekarza "dobrze,że do nas trafiła, bo do rana by się udusiła".. Nie mogłam jeść, pić, mówić, karmiono mnie kroplówkami i kłuto wiele razy, bo na żyłach porobiły się zrosty, były tak słabe,że pękały jak tylko wyczuły igłę. A Ty kochana mamo zawsze mnie pocieszałaś, powtarzałaś,że wszystko będzie dobrze i to Twoja wiara dała mi siłę, by przetrwać wszystkie 24 wizyty na oddziale..
Pamiętam jak dałam Ci popalić w wieku dojrzewania. Jak krzyczałam,że mnie nie kochasz i na pewno jestem adoptowana, bo jako środkowe dziecko czułam się pokrzywdzona. Zarówno starsza jak i młodsza siostra mogły więcej, bo "ona jest starsza", "ona jest jeszcze mała, powinnaś być mądrzejsza" itd.. Dziś jest mi wstyd z tego powodu..
Pamiętam jak mi kibicowałaś podczas różnych konkursów, jaka byłaś ze mnie dumna kiedy widziałaś mnie na scenie, Twoje łzy wzruszenia...
Pamiętam jak mnie wspierałaś w ciąży, a kiedy urodziłam dziecko i mąż wyjechał w delegację, to przyszłaś do mnie o drugiej w nocy w dwudziestostopniowy mróz, bo nie wiedziałam co się dzieje,z Oliwką,bo ciągle, bez ustanku płakała. Myślałam,że robiłam coś źle.. Jak się okazało mała miała kolkę.
Pamiętam jak po śmierci taty zadawałam Ci milion pytań zaczynających się od słowa "dlaczego", jak było mi ciężko, a Ty zawsze starałaś się mnie podtrzymać na duchu.
Żeby opisać wszystko musiałabym wydać grubą książkę. Mama to jedna z najważniejszych osób w moim życiu. To ona rozumie mnie jak nikt inny, to ona wszystkiego mnie nauczyła, sprawiła,że jestem jaka jestem.
Dziękuję Ci Mamo,za życie, które mi dałaś.
Za to,że nigdy we mnie wierzyć nie przestałaś.
Za pomoc, za serce za radę
nigdy o tym pamiętać nie przestanę.
Za miłość, która teraz wypełnia moją duszę,
a którą mogę dziś przekazać swojej rodzinie,
którą założyłam, bo czułam,że dzielić się nią muszę.
Dziękuję Ci Mamo po prostu za to,że jesteś, że kochasz,że nic w zamian nie chcesz...
Kocham Cię Mamo <3
////////////////////////////////////////////////////
Jest mi miło poinformować,że konkurs na facebooku wygrywa Anna Anuszka :) Gratuluję:) Na adres czekam do niedzieli:)
Ale ładna twoja mama :)
OdpowiedzUsuńPs. Mam nowego bloga, wpadniesz i zostaniesz na dłużej?
http://mojmalyogrodeczek.blogspot.com
Dziękuję:) już lecę:)
UsuńAż się łezka w oku zakręciła ! <3
OdpowiedzUsuńprzepiekne slowa:)
OdpowiedzUsuńPiękne słowa ;) A teraz sama jesteś mamą ;) ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) A jakże, teraz sama mogę skosztować macierzyństwa :)
UsuńSporo w życiu przeszłaś!!! Dobrze, że mogłaś mieć mamę obok siebie.
OdpowiedzUsuńPięknie to ujęłaś.Aż mi się łezka w oku zakręciła.Widać,że jesteście z sobą bardzo blisko;)
OdpowiedzUsuńPopłakałam się czytając Cię...moja mama umarła 4 mies.temu,więc wczoraj miałam jeden z gorszych dni :(
OdpowiedzUsuńMasz piękną młodą Mamę,pozdrów Ją od koleżanek z bloga :)
Bardzo mi przykro :(
Usuńdziękuję :*
UsuńPięknie to napisałaś A mama i ty tak podobne jesteście do siebie
OdpowiedzUsuńPiękne słowa <3.. też miałam problemy wyniku złego wycięcia migdałkami ahh :/
OdpowiedzUsuńPodobna jesteś do mamy :)
Dwie piękne kobiety :)
OdpowiedzUsuń