Obojętnie czy wybieramy kosmetyki z wyższej czy niższej półki cenowej zawsze może zdarzyć się tak, że trafimy na bubla. No cóż ciężko każdemu dogodzić, bo przecież każda z nas ma swoje określone oczekiwania co do kolorówki, mamy różne typy cery i odmienne upodobania kolorystyczne. Pokażę Wam dziś piątkę kosmetyków, po które sama lubię sięgać, a których ceny nie są wygórowane, a są nimi podkład magical cover 104 nude, błyszczyk do ust nr 23, pogrubiający tusz do rzęs, korektor do brwi 3w1, oraz eyeliner. Za niewielkie pieniądze stworzysz przy ich pomocy cały makijaż i wierz mi będziesz z niego zadowolona.
LA LUXE PARIS MAGICAL COVER LONG LASTING MAKE UP 104 NUDE
Od czego zaczynamy cały makijaż? Poza nałożeniem kremów na twarz i pod oczy, oraz rozprowadzeniu bazy pierwszym kosmetykiem z kolorówki, po który sięgam jest oczywiście podkład.
Magical Cover mieści się w szklanym, 30ml opakowaniu z pompką. Szkło zawsze pięknie się prezentuje na toaletce i wydaje mi się, że nadaje kosmetykowi charakteru. Złota grafika przyciąga spojrzenie i sprawia wrażenie towaru luksusowego. Pompka to wynalazek wszechczasów, nie każdy podkład ją ma, a ja bardzo doceniam taką formę aplikacji. Nie dość, że jest wygodna, to higieniczna.
Mój kolor oznaczony jest numerem 104 nude. Podkład jest dość jasny (nie mylić z porcelanowym) i wpada w brzoskwiniowe tony. Obecnie, kiedy moja śniada cera załapała w biegu trochę słońca, jest on dla mnie o pół tonu za jasny. Ładnie przystosowuje się do karnacji, ale jednak widać by było niewielką różnicę między twarzą a dekoltem.
Ma on przyjemną konsystencję, która nie spływa z palców podczas aplikacji. Nie jest gęsty, ale do wodnitych też nie należy. Jego nakładanie to czysta przyjemność. Nie tworzy smug i plam. Krycie określiłabym na średnim poziomie - rumieńce na pewno się przez niego przebiją. Na twarzy wygląda naturalnie, więc nie musimy się obawiać efektu maski. Nie podkreśla zmarszczek i suchych skórek, nie wchodzi w załamania. Jedynie czego mogę się doczepić to kwestia matowienia. Po paru godzinach strefa T daję o sobie znać i zaczynam się świecić. Od tego są jednak pudry. Co do trwałości - jeśli nie mamy nawyku dotykania, pocierania twarzy, to podkład ten powinien dobrze się trzymać przez cały dzień.
LA LUXE PARIS 3D COLOUR FIX LIPGLASS NR 23
Według producenta "pielęgnuje i pokrywa usta intensywnym kolorem i zapewnia długotrwały, lustrzany blask".
Znajduje się on w podłużnym, walcowatym opakowaniu o pojemności 7.5ml. Jest ono przezroczyste i wykonane z mocnego plastiku. Aplikator jest w formie miękkiej, płaskiej gąbeczki, która precyzyjnie pokrywa usta kolorem.
Sam kolor nie jest intensywny. Ten, który ja posiadam (nr 23) jest półtransparentny, mimo, że w opakowaniu wygląda na odważny róż. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć jak się prezentuje w rzeczywistości. Usta pokryte tym błyszczykiem wyglądają naturalnie, a zarazem dzięki połyskowi - kusząco.
3D coulour fix oprócz tego, że ładnie wygląda, to również pielęgnuje usta. Wargi są nawilżone, bez śladu przesuszeń. Kosmetyk wytrzymuje na nich do pierwszego posiłku, siłą rzeczy podczas jedzenia znika.
LA LUXE PARIS EYEBROW CORRECTOR 3IN1
Korektor do brwi jest zupełną nowością w mojej kosmetyczce. Mam to szczęście, że z natury mam ciemne brwi, więc tylko raz na jakiś czas udawałam się do kosmetyczki na hennę. Lata regulacji jednak sprawiły, że stały się one nieco przerzedzone i tutaj z pomocą przychodzi nam ten świetny produkt - ma on "przyciemniać, nabłyszczać i optycznie regulować brwi".
Korektor do brwi znajduje się w opakowaniu, które kompletnie niczym się nie różni od opakowań wielu tuszy do rzęs. Jest ono podłużne i walcowate, a po odkręceniu naszym oczom ukazuje się szczoteczka. Gdyby nie grafika, która wskazuje do czego się używa ten kosmetyk, można by się było pomylić.
Korektor jest w formie dość rzadkiego, czarnego płynu/tuszu. Szczoteczka nie pozwala na przesadzenie z jego ilością, jedynie na końcówce zbiera się go więcej i za jej pomocą można precyzyjnie nałożyć go nawet w najwęższe miejsca łuku brwiowego.
Po nałożeniu korektora na brwi potrzebuje on krótką chwilkę na wyschnięcie, jednak od razu po aplikacji widać już efekt jego działania. Włoski stają się przyciemnione, łuk brwiowy jest mocniej zarysowany. Miejsca, które są przerzedzone stają się wypełnione/zabarwione, dzięki czemu ten problem optycznie nie rzuca się w oczy. Korektor rzeczywiście nabłyszcza brwi, które prezentują się genialnie. Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten produkt, bo stał się on moim ulubieńcem. Z nim żadna henna nie jest potrzebna.
LA LUXE PARIS LIQUID PRECISION EYELINER
Eyelinerów testowałam w swoim życiu już dużo od tych z aplikatorami, po żelowe i te w pisaku. Jak się domyślacie nie ze wszystkich byłam zadowolona. Moje opadające powieki nie pozwalają na wyrysowanie grubych kresek, bo automatycznie wyglądałabym tak, jakbym miała całe czarne oko. Trochę trzeba się napracować, ale nawet przy takim problemie można sobie dać radę.
Eyeliner znajduje się w maleńkim opakowaniu. Błyszcząca czerń i złote napisy, jak również elementy zdobień sprawiają, że opakowanie wygląda rewelacyjnie. Nakrętka od aplikatora jest cienka i podłużna, z łatwością można ją odkręcać i trzymać w dłoni.
Kosmetyk ten jest kruczoczarny. Aplikator jest w formie sztywnej gąbeczki, która wygląda podobnie jak ta znajdująca się w pisakach. W zależności od siły nacisku, oraz kąta malowania można zrobić nim kreski od cienkiej do grubej. Po wyrysowaniu kreski muszę odczekać parę sekund do jego całkowitego wyschnięcia. Mając opadające powieki, muszę robić tak niemalże z każdym tego typu produktem, więc to nie jest dla mnie żadna nowość.
W ciągu dnia liquid precision eyeliner spisał się bardzo dobrze. W nienaruszonym stanie przetrwał calusieńki dzień, przy czym nie pękał, nie rozmazywał się i nie osypywał. Nie jest wodoodporny, ale tego już producent nie obiecywał.
Tusz do rzęs jest zwieńczeniem makijażu oka. To on sprawia, że rzęsy wyglądają zalotnie unoszą się, pogrubiają czy podkręcają. Ten sygnowany marką LA LUXE PARIS jest umieszczony w 10ml opakowaniu o pięknym żółtym kolorze. Nie sposób zgubić go w torebce, gdyż jego barwa przyciąga wzrok jak magnez.
Na rzęsach przetrwał cały dzień, jednak zaważyłam, że podczas dużych upałów zaczął się on nieco z nich osypywać. Nie rozmazywał się, tylko delikatnie kruszył. Wina może leżeć też po mojej stronie, gdyż mam tendencję do pocierania oczu od słońca. Niemniej jednak jestem z niego zadowolona.
Kosmetyki marki LA LUXE PARIS w mojej ocenie wypadły dobrze. Szczególnie upodobałam sobie korektor do brwi i eyeliner, bez których nie wyobraża sobie makijażu oka.
Mam tusz tej marki tylko że różowy i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńRóżowy nigdzie nie rzucił mi się w oczy, a powinien, bo kolor na pewno przyciąga :-)
Usuńnigdy nie miałam styczności z tymi kosmetykami, ale wydają się ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam je pierwszy raz, ale jestem zadowolona jak na tą półkę cenową :-)
Usuńchciałabym ten tusz do brwi
OdpowiedzUsuńAleż mi on przypadł do gustu :-) od kiedy go mam, nie myślę nawet o hennie :-)
UsuńEyeliner wygląda identycznie jak ten z Eveline ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńWszystko jest do nadrobirnia :-)
UsuńKorektor do brwi jest niezbędny :)
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że tak jest :-) to już zawsze będzie mój must have :-)
Usuńładny kolor błyszczyka, to on zainteresował mnie najbardziej
OdpowiedzUsuńBardzo często wychodzę z założenia że tanie nie znaczy gorsze... Nie jestem osobą która lubi wydawać pieniądze na drogie kosmetyki tylko po to by po prostu je mieć... Wiele kosmetyków które są tanie są o wiele lepsze niż te drogie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków ale zapowiadają się ciekawie.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ale jak będę w Polsce to przetestuje :) Un beso!
OdpowiedzUsuńhttp://www.ladyagat.com/2016/06/shirt-and-skirt/
Zupełnie nie znam kosmetyków tej marki :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze do czynienia z tą marką, koniecznie muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że la luxe i eveline to jedna i ta sama marka :-)
OdpowiedzUsuńWedług mnie należałoby czytać wyłącznie artykuły, za jakimi stoi profesjonalista - a w tym wypadku najwidoczniej tak było. Niesłychanie porządnie napisane, normalnie nie spodziewałam się, że mogę się tutaj jeszcze tyle dowiedzieć!
OdpowiedzUsuń