Opakowanie:
Duży, bo aż 650ml plastikowy słoiczek, z odkręcaną srebrną nakrętką.
Opis producenta:
Kaolin, Diatomaceous Earth, Bentonite,Titanum Dioxide, Maltodextrin, AnanasSativus (Pineapple) Fruit Extract, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract
"Maska typu „peel off” w postaci peelingu enzymatycznego jest
przeznaczona do każdego rodzaju skóry. Połączenie owoców papai i ananasa
doskonale złuszcza martwe komórki naskórka. To wszystko dzięki zawartym
w owocach enzymom, które działają jak delikatne eksfolianty. Skóra jest
nawilżona, gładka i odzyskuje swój naturalny blask. Maska stanowi
doskonałe uzupełnienie pielęgnacji domowej oraz zakończenie
profesjonalnego zabiegu kosmetycznego."
Skład:
- alginat z alg - 100% ekstrakt z alg brunatnych, bogaty w witaminy, aminokwasy, mikroelementy; głęboko nawilża i regeneruję skórę,
- naturalny ekstrakt z ananasa - zawiera enzym papaina i bromelaina, które skutecznie usuwają martwe komórki naskórka,
- naturalny ekstrakt z papai - zawiera enzymy papaina i bromelaina, które skutecznie usuwają martwe komórki naskórka.
Moja opinia:
Opakowanie mojej peelingującej maski algowej jest wielkie i podejrzewam,że wystarczy mi na jakieś 4 miesiące regularnego, cotygodniowego stosowania. Obecnie używam go już od przeszło dwóch miesięcy i właśnie sięgnęłam połowy opakowania. Produkt ten można jednak nabyć w dwóch mniejszych wersjach - 250g i 30g. Jest to świetna opcja dla tych, którzy nie lubią się przywiązywać do kosmetyków i często je zmieniają.
Maska algowa peeling jest świetnie zabezpieczona w swoim dużym opakowaniu. Wieczko, jeśli jest dobrze zakręcone nie ma prawa samo się otworzyć. Wierzch słoiczka pokryty jest dodatkowo złotkiem, które zrywamy przed pierwszym użyciem.
Maska algowa peeling jest w postaci białego proszku. Wygląda zupełnie jak mąka pszenna, czy znane nam wszystkim glinki. Jest bezwonna i aksamitna w dotyku.
Do całego zestawu dołączona jest miarka, bez której nie wyobrażam sobie odpowiedniego odmierzenia produktu. Oczywiście jakby jej nie było, to jakoś trzeba by było sobie radzić, ale nie ukrywam, że pomysł z miarką jest bardzo przemyślany i wygodny dla użytkownika.
Aby stworzyć mieszankę potrzebujemy plastikową miseczkę, pędzelek i wodę. Proszek należy zmieszać z wodą w stosunku 1:1 (jedna miarka proszku i jedna miarka wody). Następnie energicznie mieszamy, aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Po tym czasie od razu należy nakładać maskę na twarz i cieszyć się jej obecnością przez 15-20 minut. Ostatnim krokiem jest zmycie maseczki letnią wodą.
Przyznam się szczerze, że nie do końca trzymałam się tych proporcji. Zauważyłam bowiem, że tworząc mieszankę w stosunku 1:1 jest ona na tyle rzadka,że podczas nakładania miała tendencję do chlapania na ciało, ubrania i meble. Zwyczajnie spływała z pędzelka. Dodawałam więc trochę mniejszą ilość wody od tej, którą zalecił producent i wszystko było już dobrze.
Przez te 15-20 minut, które należy trzymać maskę na twarzy, mieszanka na niej wysychała i pojawiało się delikatne uczucie ściągnięcia. Czasami spryskiwałam twarz mgiełką z ekologiczną wodą z gałązek oliwnych i ekstraktem z oliwek marki Apis. Mgiełkę tę czasem wykorzystywałam zamiast wody przy sporządzaniu mieszanki.
Po upływie wyznaczonego czasu zmywałam mieszankę letnią wodą. Była wówczas już wyschnięta i popękana. Efekt, który uzyskałam spełnił moje najśmielsze oczekiwania. Twarz była miękka i aksamitna w dotyku jak pupka niemowlaka. Pory idealnie oczyszczone i zwężone, cera rozjaśniona, zmatowiona i pełna zdrowego blasku. Po tym zabiegu cera jest odprężona i promieniejąca. Nie pojawia się już uczucie ściągnięcia, czy wysuszenia, wszystko jest w jak najlepszym porządku.Tak naprawdę na tym etapie pielęgnacja mogłaby się zakończyć, bo skóra twarzy nie krzyczy o więcej. Nałożenie kremu czy olejku na noc jest więc naszym chciejstwem, nie koniecznością.
Maska algowa peeling marki Dermuss zalecana jest dla każdego rodzaju cery i można ją nabyć za ok 50 zł za 650 ml. W tym przypadku cena i jakość idą w parze i warto zafundować naszej cerze takie wSPAniałe dopieszczenie jakie funduje nam maska algowa peeling marki Dermuss.
Kocham maski algowe, skóra jest jak nowonarodzona po nich :)
OdpowiedzUsuńLepiej bym tego nie ujęła :)
Usuńjestem skuszona:)!
OdpowiedzUsuń<3
UsuńTyle dobroci w jednym? nie wierzę ;)
OdpowiedzUsuńAlgi są super :-) wyprubuje się raz,a potem wraca :-)
UsuńAlgi są super :-) wyprubuje się raz,a potem wraca :-)
Usuńdosyć ciekawy kosmetyk ;D
OdpowiedzUsuńJej jak ja nie lubię kręcić masek(no chyba, że ktoś by mi taką ukręcił hehe), wolę takie które od razu się nakłada na twarz :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się,że ja też nie lubię, ale w tym wypadku warto się przemęczyć ;)
UsuńWidzę że obserwowałaś mojego bloga na poprzednim adresie, jeśli chciałabyś dalej dostawać powiadomienia o postach to musisz odobserwować i zaobserwować na nowo. (nie jest to spam :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, naturedhair