Jakie jest Twoje pierwsze skojarzenie związane z konopiami? Domyślam się, że nie będą to kosmetyki. Roślina ta niegdyś owiana złą sławą, dzisiaj wraca do łask ze względu na swoje właściwości lecznicze i pielęgnacyjne. Co do tych pierwszych - nie umiem się odnieść, ale działanie konopi miałam okazję poznać dzięki
Laboratorium Cosmeceuticum, które wprowadziło na rynek mazidło konopne. Nazwa niespotykana i lekko kontrowersyjna, a ukrywa się pod nią krem do cery tłustej i mieszanej. Krem niszowy, niezwykły, w którym receptura opiera się na oleju konopnym.
Olej konopny jest źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych. Znajdziemy w nim proteiny, witaminy A, D, E, K, minerały, aminokwasy, karoten i wiele innych cennych składników. Wykazuje on między innymi właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne i regenerujące. Jednym słowem ma on wiele korzystnych dla naszego organizmu zalet. Moje wymagania co do mazidła były zatem wysokie. Przyjrzyjmy się mu bliżej.
Mazidło konopne zostało umieszczone w ciężkim, szklanym słoiczku o brązowym zabarwieniu. Kojarzy mi się ono z samo wyrabianymi produktami aptecznymi na receptę. Nie wiem dlaczego. Być może w przeszłości miałam przygotowywaną przez farmaceutkę jakąś magiczną miksturę, a może jest to kwestia tych wszystkich syropów, które umieszczane są w szklanych, brązowych butelkach? Nie wiem. Mimo to ta jego oryginalność przypadła mi bardzo do gustu. Ze świecą można szukać obecnie producenta, który umieszcza kosmetyk w szkle. Zdecydowana większość wybiera tańszą opcję jaką jest plastik, dlatego doceniam pomysł.
Słoiczek ma odkręcane, plastikowe wieczko. Na uwagę zasługuję zabezpieczenie w postaci papierowej naklejki, która niczym akcyza chroni wnętrze przed wścibskimi rękoma. Jest ona mocno przyklejona, nie można jej odkleić i ponownie zakleić. Jedyną opcją jest zerwanie jej przy pierwszym otwarciu słoiczka.
Etykiety są czytelne i znajduje się na nich ogrom informacji - niebanalny opis producenta, nazwa, logo, skład, pojemność i termin przydatności, to taki standard. Moją uwagę przykuły jednak znaczki, z których wiele można się dowiedzieć. Jest to kosmetyk naturalny, produkowany w Polsce, nie testowany na zwierzętach, przy którym zostało zastosowane ekologiczne opakowanie. Cztery znaczki i tyle informacji, od których serce rośnie. W tym miejscu jako sroka dodam tylko, że etykiety w pomarańczowej kolorystyce świetnie współgrają z brązowym szkłem.
Skład to istna bajka. Znajdziemy w nim tylko i wyłącznie komponenty pochodzenia naturalnego. Brak konserwantów nie przekłada się jednak na trwałość produktu, gdyż jego ważność po otwarciu opakowania wynosi 6 miesięcy. Przez ten czas spokojnie możemy zużyć cały krem.
Mazidło konopne ma delikatną zielono - żółtą barwę. Nie widać może tego aż tak na zdjęciach, ale musicie uwierzyć mi na słowo, ze jest ono zielonkawe. Zapach jest ziołowy i zarazem przyjemny.
Prawdziwym odkryciem / zaskoczeniem i hitem jest jednak jego konsystencja. Nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam. Przypomina ona delikatną i lekką jak chmurka piankę. Cudownie się z nią pracuje. Muśniecie palcem sprawia, że wydobywamy odpowiednią ilość kosmetyku. Wystarczy odrobina, by pokryć całą twarz i szyję, co sprawia, ze jest on niezwykle wydajny.
Mazidło pod wpływem ciepła ciała, rozpływa się na nim i świetnie się rozprowadza. Należy uważać z ilością nakładanego kosmetyku, bo łatwo można z nim przesadzić, Ja za pierwszym razem tak zrobiłam i nie wchłonął się on do końca. Skóra przyjmie tylko tyle ile potrzebuje. Podczas kolejnego razu nauczyłam się już go dawkować. Krem szybko się wchłania, pozostawiając po sobie lekko wyczuwalną warstwę ochronną. Można go stosować zarówno na dzień jak i na noc. O poranku świetnie współgra z podkładem, który nie waży się na nim i nie roluje. Skóra przez kilka godzin nie straszy błyszczącą poświatą. Jest ukojona, a zarazem nawilżona, sprężysta i odżywiona. Po kilku tygodniach stosowania zauważyła również wyrównanie kolorytu twarzy, oraz to, że nie pojawiają się na niej żadne niechciane niespodzianki.
Cena jak na kosmetyk, który jest tak wydajny i na dodatek w 100% naturalny jest śmiesznie niska. Warto zainwestować te 28 zł, by cieszyć się nieskazitelną cerą przez długi czas.
Więcej informacji na jego temat znajdziecie na
stronie producenta.
Cena fajna, jak za taki produkt z takim działaniem i składem :)
OdpowiedzUsuńJest to mój pierwszy kosmetyk zrobiony na bazie oleju komopnego, ale na pewno nie ostatni :-)
OdpowiedzUsuńKonsystencja wydaje się być jak mydło czarne czy białe. I opakowanie bardzo fajne jest! :)
OdpowiedzUsuńJuż czytałam na kilku blogach o tych produktach. Sama jeszcze nie miałam okazji wypróbować.
OdpowiedzUsuńmam chęć na to mazidło ale mojej cerze jeszcze bardziej odpowiadałby wariant pszeniczny
OdpowiedzUsuńmiałam te mazidło i byłam mega zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKupuję !!! :)
OdpowiedzUsuńSuper produkt! :)
OdpowiedzUsuńxxBasia
W końcu muszę kupić to kremidło, chodzi za mną już od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią bym go wypróbowała :D
OdpowiedzUsuńoj tak,sama miałam problem z dozowaniem,bo mimo że konsystencja piankowa,na skórze zaraz robi się oleisty :) zapach mi niestety nie podszedł,ale samo mazidło,właściwości,wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam już o nim recenzję i po przeczytaniu Twojej jeszcze bardziej jestem pokuszona;)
OdpowiedzUsuńTrzeba się z tym zapoznać bliżej ;)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję do cery dojrzałej i rozszedł się jak świeże bułeczki :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, chyba będę musiała się z tym mazidłem zapoznać bliżej, tłusta cera to moja zmora ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam bea
To coś dla mnie skoro wyrównuje koloryt twarzy. Musze wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńPrzecudne mazidełko <3
OdpowiedzUsuńMuszę przetestować ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sk-artist.blogspot.com
Co do skojarzeń to mi się jeszcze kojarzy z linia Hemp z TBS ;)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Bardzo interesujący kremik. Mi opakowanie kojarzy się z kosmetykami Me Me Bio, chociaż te są bardziej kolorowe. Co do zawartości to myślę, że mogłabym się polubić z tym kosmetykiem, skład naprawdę imponujący. Chyba jeszcze nie miałam żadnego produktu z olejem konopnym w składzie albo miałam, a sama o tym nie wiedziałam. Kiedyś bowiem nie interesowałam się składami, na szczęście teraz jest zupełnie inaczej :)
OdpowiedzUsuńKonopia kojarzy mi się z mieszkankami białkowymi, czy samymi nasionami, które lubiłam dodawać do smoothies. Nie słyszałam o tym produkcie, ale doceniam, że słoik jest i to ciemny. Uwielbiam naturalne produkty. Zaraz zamówię do testów :) Vi&Raw
OdpowiedzUsuńTo mazidło ma super skład - już mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń