żródło |
Ja jestem chrześcijanką i Święta Wielkanocne celebruje tak samo uroczyście jak każde inne uroczystości kościelne. Denerwuje mnie ta cała wrzawa, którą robią wokół siebie niektórzy ateiści. Ich głupie komentarze, typu "Ty latasz ze ścierą i myjesz okna dla Jezusa, a ja żyje na totalnym lajcie. Nic nie muszę robić, nic mnie nie goni". No cóż.. Twoja sprawa jak masz, czy chcesz mieć w domu - dla mnie wiosenne porządki to tradycja. I nie myśl sobie,że pociśniesz mi zaraz w komentarzu, że sprzątasz regularnie, więc nie musisz się gimnastykować. Ja też to robię, jednak nie myje okien, abażurów, rolet co tydzień. Nie odsuwam też mebli i nie robię porządków w szafach co siedem dni - dla mnie to strata czasu. Dom to nie muzeum, tylko miejsce, w którym dobrze ma się czuć moja rodzina. I choć teraz bojkotujesz ten zwyczaj, to jestem pewna,że większe porządki też kiedyś robisz. U mnie w domu wiosenne porządki to tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie, ma ona również symboliczny charakter. Dawniej mówiono,że wymiatając brud z domu, wymiata się także zło i ostatki zimy.
Czytając debaty na fb dowiedziałam się,że Wielkiejnocy towarzyszą pogańskie obyczaje. No ba, już sama nazwa "Wielkanoc" ma być zapożyczona od od nocy przesilenia wiosennego, a wszechobecne kurczaczki i zajączki są symbolem, pochodzącym z dawnych lat, gdzie jeszcze o Chrystusie nie słyszano. Szczerze? Mnie to nie przeszkadza, skoro symbole te zostały przypisane do tych świąt a nazwa "Wielkanoc" zamiennie stosowana jest ze "Świętem Zmartwychwstania Pańskiego". Gdyby było to coś złego to ksiądz przed święceniem koszyczków w Wielką Sobotę nie opowiadałby o ich symbolice, gdzie:
BARANEK symbolizuje zmartwychwsałego Chrystusa,
JAJKA są symbolem nowego życia, (co za tym idzie również i kurczaczki, którymi ozdabiane są koszyki, zwłaszcza te należące do dzieci.Nie ma jak to czekoladowe pisklę, zajączek czy baranek,z których maluchy cieszą się najbardziej:>)
CHLEB - Chrystus jest chlebem życia
SÓL, PIEPRZ, CHRZAN - mają symbolizować Jego gorzką mękę na krzyżu..
źródło |
Śmingus dyngus- czyli wzajemne polewanie się wodą w świąteczny poniedziałek. Nie wiem jak u Was, ale w mojej miejscowości ta tradycja pomału zanika. Pamiętam,że za dzieciaka musiałam się przebierać kilka razy dziennie, bo co chwila do domu przychodziły delegacje składające się okolicznych chłopaków. Znałam czy nie, wodą dostałam, a oni w "nagrodę"(ku mej rozpaczy) dostawali od rodziców jakiś poczęstunek. Teraz nie widzę za oknem chłopaków śmigających z wiadrami, może za mało mieszka tu młodzieży?? Nie wiem, ale z tego co widzę w tv lub wyjeżdżając do innego miasta ta tradycja nadal jest żywa.
źródło |
O tradycjach mogłabym pisać wiele, bo jest ich naprawdę dużo. Warto wspomnieć o środzie popielcowej, gdzie człowiek przypomina sobie z czego został ulepiony i w co się w przyszłości zamieni; o niedzieli palmowej, gdzie święcimy w kościele palemki, które mają chronić domowników od nieszczęść, oraz o śniadaniu wielkanocnym, gdzie dzielimy się poświęconym jajkiem, oraz o drobnych prezentach, którymi obdarowujemy dzieci, a które ma przynosić zajączek. Zajączek współcześnie jest symbolem wiosny.
Wracając jednak do początku mojego postu - dla mnie ateiści i osoby innego wyznania są takimi samymi ludźmi jak każdy inny. Bez względu na to w co wierzą i jakie wartości pragną przekazywać swoim dzieciom to jest przecież ich wybór i moim zdaniem nikt nie powinien w to ingerować. Z drugiej strony dzieci powinny wiedzieć co to jest kościół, poznać życie Jezusa, dorastać w duchu tradycji, by później jak dorosną mogli sami ŚWIADOMIE zdecydować o swojej wierze. Ja jednak nie mam zamiaru nikogo nawracać, nie mam takiej mocy, ani takiego prawa, by decydować w co chce ktoś wierzyć, lub nie. Człowiek ma wolny wybór i ja to szanuję.
źródło |
Boli mnie jednak fakt,że zarówno chrześcijanie jak i ateiści prowadzą ze sobą jakąś dziwną wojnę. Nie piszę tu o każdym, piszę o konkretnej sytuacji, o której przeczytałam w mediach społecznościowych, a nawet o dyskusji, która się wywiązała na temat czy ateiści powinni mieć w święta wolne od pracy? Luuuudzie, kiedy czytam takie rzeczy to naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście wszystkim się już w głowach poprzewracało, czy co niektórzy nie mają nic innego do roboty, tylko zajmowaniem się takimi błahymi rzeczami? Pytanie to pozostawię bez odpowiedzi.
Ateista idzie do kościoła? A czemu nie? - Może właśnie robi to dla dzieci, które też chcą malować pisanki i iść z koszyczkiem do poświęcenia jak ich rówieśnicy. Niejeden wierzący w niedzielę rączki składa, a wraca do domu i zamienia się w potwora. Takie są fakty, więc wydaje mi się, że najlepiej by było jakby każdy pomyślał najpierw o swoim postępowaniu, a osądzanie innych zachował dla siebie.
Radosnych świąt kochani:*
U mnie Śmigus Dyngus też zanika, ale wśród znajomych, najczęściej koledzy lubią narobić nam - dziewczynom takiego psikusa :D
OdpowiedzUsuńszkoda tylko ze zawsze w dyngusa tak zmino i nici z wielkiego lania
OdpowiedzUsuńdokładnie...zawsze zimno jest, u nas śnieg był :(
UsuńA pamiętacie te czasy, kiedy w śmingusa w krótkich gaciach się latało?:)
Usuńahhh, kiedy to było :D ale tak, pamiętam te czasy Marta, jako nastolatka pięć razy dziennie się przebierałam he he...to był prawdziwy śmingus dyngus.
UsuńNie rozumiem tej wojny ateiści vs katolicy :)
OdpowiedzUsuńSama jestem osobą wierzącą, mam wiele znajomych ateistów i serio dobrze się dogadujemy. Oni rozumieją moje postawy, ja ich. Lubimy czasem pogadać czemu robimy tak, a nie inaczej :)
Po prostu do każdego trzeba podchodzić z miłością- nic więcej :)
(PS: Śmigus Dyngus bez n)
Ja właśnie też tego nie ogarniam, W moim otoczeniu są zarówno wierzący jak i nie i jakoś nikt z nas nie ma z tym problemu. wkurza mnie jedynie,że jak nadchodzą święta to niektórym w głowach się przewraca i publicznie obrażają tych, którzy mają inną wiarę, lub nie mają jej wcale.
UsuńU mnie zawsze na wiosnę sa porządki, świąta obchodzimy jak każdy ale mój wuja też jest zdania że człowiek sama powinnien zdecydować czy chce tego czy nie, nic na siłę ;)
OdpowiedzUsuńJakby mi się nie chciało, to żadna siła by mnie do tego nie zmusiła, ale to jest nawet przyjemne;)
UsuńNie wiem o co chodzi, ja tam żadnej agresji w internecie w związku ze świętami nie zauwazyłam... ale może odwiedzamy inne strony ;) W każdym razie, nie ma sensu się przejmować co inni twierdzą na temat porzadków itd, każdy powinien pilnować swojego nosa.
OdpowiedzUsuńMasz rację:) Nie będę tutaj linkowała stron, a raczej fanpage tych osób, ale powiem tylko,że są to dziewczyny "po fachu", co dziwi jeszcze bardziej
UsuńMnie szczerze mówiąc te porządki czasem denerwują :P, no ale kiedyś trzeba je zrobić :P
OdpowiedzUsuńHe he nie zawsze się chce to fakt, ale przy okazji świąt wiem,że muszę spiąc tyłek i wkońcu się za to wziąć;p
UsuńJa też żadnej agresji jakoś nie widziałam ;) Jedyne co mnie trochę zirytowało w tym wpisie to kiedy mowa o: Z drugiej strony dzieci powinny wiedzieć co to jest kościół, poznać życie Jezusa, dorastać w duchu tradycji, by później jak dorosną mogli sami ŚWIADOMIE zdecydować o swojej wierze.
OdpowiedzUsuńDlaczego właściwie dzieci mają poznawać ten konkretny kościół, tą konkretną wiarę a nie jakąś inną? Myślę, że świadomy wybór powinien sprowadzać się do tego że dorastające dziecko samo może wybrać swoją religię, a wybór przecież jest ogromny.
Pisząc ten post wzorowałam się na swoim otoczeniu. Szczerze mówiąc oprócz katolików, ateistów i świadków jehowy, którzy raz na jakiś czas pukają do mych drzwi nie spotkałam się z wyznawcami innych religii. Żyjemy w państwie katolickim. Religii uczy się każde dziecko w szkole i w mojej okolicy jest to nauka o życiu i śmierci Jezusa, być może w Twoim miejscu zamieszkania rodzic może wybrać o jakiej religii dziecko ma się uczyć, tutaj nie. Jeżeli chodzi o inne wierzenia - dzieci wszystko w odpowiednim wieku poznają w szkole, bodajże na lekcji historii(?), i wtedy mogą przemyśleć swój wybór. Wydaje mi się,że do tego jest potrzebna też jakaś dojrzałość duchowa, aby moc podjąć taką decyzję.
UsuńW tym roku jakieś te święta były nijakie przez tą pogodę ;( wielkich porządków wiosenno - świątecznych nie robiłam , bo nie miałam czasu, zostawiam to sobie na 1 maja , bo będę wreszcie maiła dzień wolnego, a na ostatnie święcenie koszyczków ledwo zdążyłam z pracy
OdpowiedzUsuńJa w tym roku nie byłam na święceniu koszyczków - mała na antybiotyku, więc poprosiłam mamę,żeby zabrała nasz koszyk do kościoła
UsuńNie wiem czemu, ale duch tradycji świat powoli zanika, a święta stają się komercyjną rozrywką i dla wielu w końcu wolnym czasem żeby mogli bez problemu i obaw zadowolić się %...
OdpowiedzUsuńByłam przerażona ile widziałam zdjęć z flaszką w te świąteczne dni - serio, u mnie to jest nie do pomyślenia, ale może ja starej daty jestem;p
UsuńU mnie też już dyngus powoli zanika, nie ma porównania do tego co było jeszcze kilka lat temu :)
OdpowiedzUsuńJaka szkoda:( Ja chociaż córce kazałam polać męża;p ale miała frajdę:)))
UsuńSamą prawdę napisałaś. Też lubię mieć czyste okna, a tak przynajmniej mam pretekst do umycia, kiedyś przecież trzeba to zrobić. A sprzątanie to taka tradycja i lubię wówczas porządki, nie tylko pucowanie wszystkiego, ale też porządkowanie ubrań, butów. Chyba już nie ma śmingusa w moich rejonach, za małego jeździłam do babci na wieś i tam biegałyśmy z kuzynką po drodze, żeby ktoś nas oblał :D
OdpowiedzUsuńCiekawe :))
OdpowiedzUsuń