źródło |
Jakoś 1.5 roku temu dostałam od siostry kota, który dzień w dzień przynosił mi na próg mysz. Zadusił ją, ale nie zjadł. Chciał tylko ją pokazać i oczekiwał pochwały, co oczywiście robiłam, choć nie podobała mi się ta trupiarnia przed domem i zabawa w grabarza. Wtedy już zaczęłam tłumaczyć córce po trochu istotę śmierci i prawa rządzące naturą.
Apogeum tego wszystkiego nastąpiło w momencie, w którym zmarł mój tata. Tata pracował w delegacji. W Niemczech miał wypadek, rozległy zawał.. Po całym tym zdarzenia napisałam bardzo chaotyczny post, który możecie przeczytać tutaj, oraz co nieco tutaj. Nie chcę się wdawać teraz w szczegóły, bo już o nich pisałam, ale w każdym bądź razie tata przez miesiąc był w śpiączce, z której nigdy się nie obudził. Pamiętam, że kiedy odebrałam telefon z tą okropną wiadomością - piekłam z Oliwką pierniki na święta. Nie chciałam przy niej płakać, ale łzy same zaczęły płynąć po policzkach. Mała od razu się zapytała co się stało. Powiedziałam,że dziadek umarł - rozpłakała się. Córka miała wtedy 3lata. Wytłumaczyłam jej,że dziadek już nigdy nie przyjedzie, bo poszedł do aniołków do nieba. Powiedziałam,że teraz patrzy na nas z góry, ale wspomniałam też,że kiedyś wszyscy się w tym niebie spotkamy i będzie impreza na całego. Poskutkowało, bo córka się uspokoiła.
Źródło |
Teraz moja córeczka ma prawie 4 lata i 5 miesięcy i znowu zetknęła się ze śmiercią. Pamiętacie jak pokazywałam Wam na Instagramie małe kotki, które przyszły na świat w zeszłą niedzielę? Dwa z nich wczoraj umarły. Kocicha jak taka kłoda się na nich położyła i zadusiła. Możecie się śmiać lub czytać to z obrzydzeniem, ale próbowałam je reanimować. Kurczę, no znam się na tym. Jeszcze podczas studiów w medyku jeździłam po podstawówkach i uczyłam dzieciaków pierwszej pomocy. Jednak nic nie wskórałam - było już za późno.
Dlaczego Oliwka jest dla mnie bohaterką? Z czterech maluchów, zostały dwa. Kocicha wyszła na poranną toaletę na podwórko, a te zaczęły miauczeć niespokojnie. Córeczka wzięła je na ręce, przytuliła i ze łzami w oczach zaczęła do nich mówić: " Już dobrze, nie płaczcie, wiem,że jest Wam smutno, ale macie siebie...wszystko będzie dobrze.." Czteroletnie dziecko! Nie oczekiwała,że ją pocieszę, tylko sama pocieszała te kotki. Wzruszyła mnie i opowiedziałam jej,że kotki już są w niebie i teraz opiekuje się nimi dziadek, który je przytula i głaszcze za uszkami. "Mamo, ale ja widzę, że one nie są w niebie, tylko tutaj". No i się zaczęło - w tym roku Oliwka poznała pojęcie duszy. Postawiłam ją przed dużym lustrem i powiedziałam jej,że każdy z nas ma ciało, czyli wszystko to co widzimy w lustrze - rączki, nóżki, brzuszek itd, ale, że mamy także duszę, której nie widać, ale która tym ciałem steruje. Wytłumaczyłam jej też,że w chwili śmierci przestaje bić serduszko, oraz,że przestajemy oddychać i wtedy dusza uwalnia się z ciała i idzie do nieba, więc kotki na pewno są już tam z dziadkiem.
Nie dam Wam właściwego przepisu na to, jak uświadamiać dziecko w istotę życia i śmierci. Na podstawie konkretnych przykładów pokazałam Wam jak to się u mnie odbywało. Nie chcę też,żebyście pomyśleli,że na początku robiłam sobie z niej żarty - w zależności od wieku Oliwki przekazywałam jej tyle informacji, ile była w stanie przyswoić w taki sposób, aby mogła jak najwięcej zrozumieć. U mnie ten sposób poskutkował i wiedza mojej córki na temat śmierci, na dzień dzisiejszy jest ogromna. Jeśli będzie mi dane mieć kolejne dziecko, wiem,że zrobię tak samo.
Ps wieczorem dostałam informację,że zmarła mama mojego teścia, także we wtorek zaraz po świętach jedziemy pogrzeb. Wczorajszy dzień był naprawdę parszywy.
Bardzo mądry wpis... Powiem Ci, że sama się teraz nad tym głowię... W zeszłym miesiącu zmarł mój ukochany dziadek. Był dla mniej jak ojciec, wychował mnie... Calineczka również go uwielbiała, nie mogła się nigdy doczekać wizyt u dziadka. Kiedy byliśmy u niego ostatni raz leżał w szpitalu. Calineczka takim go zapamiętała. Dziadek umarł w tym szpitalu... A Calineczka cały czas się dopytuje, czy dziadek już jest zdrowy i kiedy do niego pojedziemy... A ja jakoś nie umiem i nie wiem jak jej to wszystko wytłumaczyć.. Ale lada dzień będę musiała bo za kilka dni jedziemy do Polski i Calineczka zauważy, że dziadka nie ma. :(
OdpowiedzUsuńTo jest i zawsze będzie trudny temat, ale myślę,że powinnaś powiedzieć córeczce o śmierci jej dziadka. Może sprawdzi się u Ciebie któryś z moich pomysłów? Myślę,że opowieść o aniołkach to fajny sposób, bo te się wszystkim dobrze kojarzą. Trzymam za Ciebie kciuki i przesyłam kondolencje z powodu śmierci bliskiej ci osoby<>
UsuńBardzo dobre pytanie postawiłaś Powiem Ci tak. Mój tata zmarł jak miałam 2 latka i 4 miesiące, czyli go w ogóle nie pamiętam. Ale wiadome było,że o tatę będę z czasem pytać. Moja mama powinna dostać oskara za przygotowanie mnie do tego wszystkiego. Po pierwsze nie zabrała mnie na pogrzeb, za co jestem jej wdzięczna do dzisiaj. Po drugie tłumaczyła jak Ty,że poszedł do aniołków. Z czasem zorientowałam się (jak już w późniejszym wieku coraz więcej rozumiałam i mnie zabrali na cmentarz), że coś jest nie tak. Wtedy wytłumaczyła mi kwestie duszy, że ciało leż pochowane, aby nam przypominało o zmarłym, a jego dusza jest wśród aniołków i patrzy na nas z góry, będąc moim aniołkiem. Zrozumiałam wtedy wszystko pięknie i ładnie. I myślę,że to najlepsze rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję tego,że nie miałaś okazji nacieszyć się tatą i choć zabrzmi to egoistycznie to ja przez niespełna 27 lat swojego życia też nie zdążyłam tego zrobić. Pustka zostaje z nami na zawsze, a wszystkie mamy powinny stanąć na podium za dar umiejętnego przekazywania informacji, nie tylko tych trudnych.
UsuńJa tez ze śmiercią spotkałam sie od najmłodszych lat. Gdy miałam 1,5 roku zmarl moj dziadek. W wieku 5 lat stracilam prababcię. Gdy miala 7 lat zmarl moj chrzestny. Teraz chodze do 3 klasy gimnazjum i w wypadku drogowym stracilam kolege z ławki. Na poczatku nie rozumialam dlaczego bog skoro jest taki dobry zabiara nam ukochane osoby. Mama zawsze mi tlumaczyla ze oni sa kolo mnie i mnie wspierają. Ja tez bede tak tlumaczyla swoim dzieciom. Bardzo madry wpis.
OdpowiedzUsuńMimo,że jestem od Ciebie jakieś 12lat starsza to po nagłej i niespodziewanej stracie taty, również zadawałam sobie te pytania. Potrzebowałam czasu nie tyle na to,żeby zrozumieć (bo nie zrozumiem pewnie tego nigdy), ale na to by się z tym oswoić. Mimo,że minęło już 1.5 roku odkąd mojego taty nie ma - nadal tęsknie i przychodzą chwile załamania, ale podobno wszyscy się kiedyś spotkamy. Dobrze jest mówić, że nie tracimy bliskich na zawsze, że choć ich nie widzimy są blisko nas.
Usuńdziękuję,że mnie odwiedziłaś:*
Alicja Szpunar-Chyćko:) Temat śmierci jest zawsze bardzo trudnym tematem . Bardzo mądrze wytłumaczyłaś to swojej Córci. Ja kiedy miałam 5,6 roku zmarł nagle, na zawał mój Ukochany Dziadziu. Miał wtedy 56 lat - do dzisiaj go jeszcze pamiętam . Jestem najstarszą wnuczką w rodzinie, za swojego życia tylko miał mnie jedyną wnuczkę, bardzo ukochaną. Nie pamiętam tylko pogrzebu, bo Rodzice postanowili mnie zostawić w rodzinie mojego Taty- żeby ochronić mnie przed wstrząsem - to byłoby dla mnie nie do zniesienia - znali moją wrażliwą naturę i wielką miłość do Dziadzia:) Przepraszam ale nie mogę dalej pisać bo ...zaczęłam płakać . Bardzo Ci współczuję z powodu śmierci w Rodzinie - moje wyrazy współczucia .
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja też nie zabieram córeczki na uroczystości pogrzebowe. Nie chcę jej tym niepotrzebnie stresować, w końcu ma dopiero 4lata i w przyszłości, jeszcze się nachodzi ..
UsuńŚwietny post, taki mądry i z wyczuciem:) Myślę, że dzieciom trzeba dawkować wiedzę, ale mówić prawdę.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:** Takie rozwiązanie według mnie jest najrozsądniejsze.
UsuńNo musze przyznać, że aż się popłakałam ze wzruszenia! Masz mądre , inteligentne i empatyczne dzieciatko!! Wspaniale ją do tego przygtowałaś i wszystko jej wytłumaczyłaś tak, aby mogła zrozumieć wszystko.
OdpowiedzUsuńMa to po mamie;) Czasami obie wylewamy strumienie łez oglądając wspólnie jakąś bajkę, bo wzruszy nas np. szczęśliwe zakończenie. Wiem, to może wydać się głupie, ale wrażliwcy już tak mają;) Mam tylko nadzieję,że Oliwka będzie miała twardy tyłeczek (masz miękkie serce-musisz mieć twrady tyłek) bo wcale nie jest łatwo być empatycznym - wiem to po sobie.
UsuńWiesz jestem pełna podziwu jak pięknie i jak według mnie odpowiednio i z wyczuciem przekazywałaś dziecku temat życia śmierci, ale też duszy :) Nie sądzę nawet żebyś mogła zrobić coś lepszego. Też uważam że kiedy miało dwa latka nie było sensu mówić, że zwierzątko jest rozjechane, tylko by się pewnie zestresowało. Co innego w późniejszych latach. A historia o tuleniu kotków wzruszająca. W ogóle nie było mi do śmiechu kiedy napisałaś o reanimacji, zrobiłabym to samo. Tak jak i Ty bardzo kocham zwierzęta, wydaje mi się nawet że cenię je bardziej od większości ludzi. Kiedy odchodziła moja sunia, mój tata tez podobno chciał ją reanimować, niestety ie było mnie przy tym, co do tej pory wzbudza we mnie żal.
OdpowiedzUsuńW każdym razie świetny wpis, mam nadzieję, że wiele młodych mam go przeczyta i się czegoś nauczy :)
Trudnych tematów, czy też pytań nie da się uniknąć i zazwyczaj jest tak,że nie masz pod ręką nikogo, kto mógłby udzielić Ci jakiejś rady. Trzeba na bieżąco wymyślać strategię i myślę,że to dawkowanie wiedzy w zależności od wieku dziecka jest naprawdę dobre, bo nie obarcza się go przytłaczającymi szczegółami - przekazuje się tylko tyle ile maluch jest w stanie zrozumieć.
UsuńBardzo mądrze powiedziane :) Tłumaczyłam dzieciom podobnie. W każdym razie, nigdy nie nie było przemilczeń na temat śmierci. Jak pytały, dostawały odpowiedź odpowiednio do swojego wieku.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, nie ma sensu przemilczać takich tematów. Od kogo jak nie od rodziców mają uzyskać odpowiedzi na nurtujące je pytania? Musimy wziąć to na swoje barki i tyle:)
UsuńSama dzieci nie mam, ale uważam, że to strasznie ważny post i mądrze napisany... A przy tych kotkach przytulanych przez Twoją córkę, aż się wzruszyłam... :-)
OdpowiedzUsuńCórcia (choć szatan z niej wcielony;p) ma dobre serduszko:) Dziękuję:*
UsuńJak sie wali to wszystko, przykro mi. Chyba nie ma idelanej recepty na to, nasza mala ma w czerwcu dwa latka, 3 miesiace temu zmarl jej tata, i ciagle go wola, jedyne co jej mowi to to, ze ma teraz ona swojego prywatnego aniola stroza
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro :(
Usuńtemat śmierci jest dość trudny zwłaszcza dla dzieci
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się. piękny post
OdpowiedzUsuńja osobiście boje się śmierci i całego tego tematu ....
OdpowiedzUsuńNie jesteś sama, ale przez wszystko trzeba jakoś przejść...
Usuńkoty zwykle tak robią:)
OdpowiedzUsuńSerio? Kurczę ja byłam w szoku. Jednego dnia kocięta są, drugiego nie ma.
UsuńMasz bardzo mądre dziecko, skoro pocieszała pozostałe kotki. Myślę, że dałaś jej na każdym z dotychczasowych etapów życia wystarczającą ilość informacji. Kiedyś się zastanawiałem (teoretycznie, bo dziecka nie mam) jak bym mógł wytłumaczyć synowi lub córce pewne poważne rzeczy. Ja przecież nie jestem z tych, którzy owijają w bawełnę, tylko walą prosto z mostu, o co chodzi. Chyba jednak w tych sprawach powinien wziąć górę instynkt macierzyński, który w jakiś magiczny sposób odruchowo podpowie, co przekazać.
OdpowiedzUsuńEhh dzieci wszystko szybciej zakumają niż nam się wydaje. Moja kuzynka ma 3letnią córkę, są bardzo religijni, więc jej niedawno wszystko wytłumaczyli na spokojnie, a ona zrozumiała. W zasadzie zaczęło się od tego, że jakieś pół roku temu zdechł ich kot, co młoda bardzo przeżyła, bo wynieśli go na balkon w pudełku, żeby rano zakopać na działce, myśleli, że Weronika nic nie widziała..Potem jej powiedzieli, że kotek poszedł do nieba, i teraz ciągle słyszę podczas jakiejś zabawy, że kotki są super, oprócz tych 2co ma miała jeszcze jednego, ale on poszedł do nieba i tam się bawi z innymi kotkami. W Wielką Sobotę zmarła moja bliska mi ciocia, była w śpiączce kilka dni, ale obudziła się jeszcze i odzyskała świadomość, zdążyliśmy się z nią pożegnać, życie jest takie kruche...
OdpowiedzUsuńNie mam dziecka ale spadł na mnie obowiązek uświadomienia 3latka, którym się opiekuje. Poszedł do przedszkola, na religii, przed Wszystkimi Świętami - zaczęły się pytania. Bałam się używać słowa śmierć. Powiedziałam, że do nieba idzie się na zaproszenie od Boga i każdy dostanie je w swoim czasie. Potem jednak pojawiła się śmierć (rodzice to wprowadzili, nie ja). Pytał o to więc w sumie wyjaśniłam, że organizm przestaje funkcjonować, wszystko przestaje działać, nie da się nic naprawić i wtedy właśnie czeka nas niebo. Z racji tego, że jego Ojciec jest innego wyznania i wierzy w karmę - ma tłumaczone, że dusza powraca jeśli było się dobrym ale pod inną postacią. Bardzo sobie fajnie sam teraz tłumaczy. Ale muszę przyznać, że gdy chorował i pytał w gorączce czy on pójdzie do nieba - miałam łzy w oczach. Mówił, że on nie chce iść do nieba, że starzy ludzie tam idą. Często też pyta czy ja lub rodzice pójdziemy do nieba.
OdpowiedzUsuńAle nie zdaje sobie sprawy z powagi śmierci, nie do końca. Czasem robi sobie "żarty", że ktoś pójdzie do nieba. Nie miał okazji przekonać się na własnej skórze co to znaczy kogoś stracić. Na razie może i lepiej. Wszystko powoli.
Nadal dostaje mnóstwo pytań o niebo, Boga, śmierć. Na razie ma teorię.