22 września 2015

Czy warto posyłać czterolatka do przedszkola? Od koszmaru do funu + kilka praktycznych rad jak przetrwać najgorszy okres.

Wrzesień pomału zbliża się ku końcowi, a na facebooku wrze. Zrozpaczone mamy proszą o rady jak przetrwać bunt malucha/ przedszkolaka, który choć na początku pełen zapału, teraz nie chce chodzić do szkoły. Na moją skrzynkę spływają maile z pytaniami jak wyglądały nasze zmagania z tym problemem ? Kochane mamusie łatwo nie było. Rok temu byłam w tym samym miejscu, w którym Wy się teraz znajdujecie.


Moja córka jest jedynaczką, a ja mamą na pełen etat. Mam to szczęście,że mogłam być z nią od chwili narodzin do dnia dzisiejszego w domu. Nie musiałam jej oddawać w obce ręce i dzięki temu nie straciłam ani jednej ważnej w jej rozwoju chwili. Pierwsze słowo, pierwszy ząbek, pierwszy krok... napawały mnie ogromną dumą. Oliwka miała wszystko - dom pełen ciepła i kochającą rodzinę, ale brakowało jej kontaktu z rówieśnikami. Właśnie z tego powodu zaczęłam rozważać zapisanie jej do przedszkola. Teoretycznie nie musiałam tego robić, córka mogłaby być ze mną do momentu, w którym zacząłby się dla niej obowiązek szkolny. Rozmowy na ten temat wywołały różne reakcje. Niektórzy mówili,że to mądra decyzja, inni, że córka jest jeszcze taka mała i nie będzie miała dzieciństwa, bo jak raz założy plecak na plecy to już przez kolejne 20lat będzie go dźwigała. Mimo wszystko postanowiłam spróbować.



Rozpoczęły się przygotowania.
Pierwszy etap - dni otwarte w przedszkolu.
Na dni otwarte jechaliśmy z niesamowitą energią. Oliwka była ciekawa jak w ogóle wygląda przedszkole, a ja jak mała będzie się zachowywała. Na początku była zawstydzona. Do tej pory była tylko z mamą i sporadycznie widywała się z rówieśnikami (niestety w naszej maleńkiej miejscowości jest jedynie jedno dziecko w jej wieku, reszta starsza), a tu nagle dwadzieścioro dzieci chciało się z nią bawić. Chowała się za mamą, ale po chwili się rozbrykała. Cały czas monitorowała jednak, gdzie jestem.

Drugi etap - przygotowywanie mentalne.
Od chwili, kiedy byłyśmy na dniach otwartych zaczęłam z córką rozmawiać na temat przedszkola. Opowiadałam jej o swoich przygodach, które tam przeżyłam wiele lat temu. O tym jakie są tam zabawki, jak fajnie bawić się z dziećmi i mieć koleżanki. Mówiłam o samych pozytywnych rzeczach. Jeszcze o tym wspomnę, ale nigdy nie mówcie dzieciom, że jak będą niegrzeczne to pani wstawi je do kąta. Nie ma sensu straszyć i tak zdezorientowanych nową sytuacją maluchów.

Etap trzeci - wspólne przygotowywanie wyprawki.
Wspólne zakupy, podpisywanie przedmiotów sprawiają,że dziecko oswaja się z nowymi rzeczami. Wie, które należą do niego, a wszystko co nowe rozbudza ich ciekawość. Moja córka już nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła wykonywać poszczególne zadania. Ważne jest, aby nie czytać dziecku poleceń. Książeczki można przekartkować lub skupić się tylko na okładkach. Jeśli maluch będzie wiedział co dokładnie znajduje się w ich środku, nie będzie miał tego elementu zaskoczenia na zajęciach i szybko może się nudzić.


Przedszkole.

1wześnia razem z córką pojechaliśmy na rozpoczęcie roku szkolnego (mała miała wówczas 3lata i 10miesięcy). Na pewno wiecie jak to wygląda - uroczyste powitanie uczniów przez panią dyrektor, przedstawienie nauczycieli, stanu szkoły itp, a później chwila z wychowawcą w klasie. Całość skończyła się szybko i razem wracaliśmy do domu. Przez pierwszy tydzień woziliśmy Oliwkę do przedszkola i o określonej godzinie odbieraliśmy ją z niego. Mała miała problem z porannym wstawianiem. Dotychczas wstawała o 9, a teraz musiała być na nogach już o 6.30 - oj ciężko było ją dobudzić. W przedszkolu szybko się żegnałyśmy. Mała leciała do zabawek, a my do domu. Problem pojawił się już po kilku dniach. W tym czasie mężowi skończył się urlop i wrócił do pracy, a Oliwka jeździła do przedszkola autobusem pod okiem opiekuna, który pilnował dzieci podczas jazdy, a później odprowadzał je do szkoły. No i się zaczęło - codzienny poranny płacz, uciekanie, rzucanie się na podłogę, kopanie, a wszystko po to, aby tylko mama jej nie ubrała i nie odprowadziła do przedszkola. Na przystanku płacz, wtulała się we mnie jak koala i nie chciała wejść do autobusu. Podawałam ją pani i czekałam jak autobus odjedzie. A później szłam zaryczana do domu i pilnowałam telefonu, bo przedszkolanka mogła w każdej chwili  zadzwonić i poprosić o odbiór dziecka. Po powrocie ze szkoły były kolejne grymasy, ale dopiero kiedy mała z histerią zaczęła budzić się w nocy wystraszyłam się nie na żarty. Miałam już dosyć, wydawało mi się wtedy,że popełniłam błąd i, że to reszta świata miała rację, sądziłam to nie jest jeszcze dobry czas na rozpoczęcie przedszkolnej przygody. Po długim analizowaniu wszystkich za i przeciw postanowiłam nadal posyłać córkę do przedszkola. Pomyślałam bowiem,że jeśli będę jej ustępować, to w przyszłości będzie to wykorzystywała i nauczy się,że jak nie będzie miała ochoty to po prostu nie pójdzie do szkolnej ławki. Nie chciałam, żeby taka sytuacja, ten cały koszmar powtórzył się w zerówce, kiedy to dziecko jest już przygotowywane do nauki szkolnej. Możecie mnie oceniać, mówić co ze mnie za matka, ale ja wiem, że zrobiłam dobrze.


Po trzech miesiącach córka całkowicie się zaklimatyzowała w przedszkolu. Zniknęły lęki, ale nie ukrywam,że musiałam z nią nad tym popracować. Jeździłam do szkoły i pytałam się jak się zachowuje, czy ma koleżanki. Na początku odstawała od grupy, nie chciała się bawić,ale później się rozbrykała. Dużo rozmawiałam z Oliwką w domu o tym co jej się podoba a co nie, kogo lubi, a za kim nie przepada. Razem uczyłyśmy się wierszyków i piosenek, jeździłam na jej występy i jak szalona biłam brawo. Po pewnym czasie problem zniknął zupełnie. A po półroczu, kiedy to przyszła nowa nauczycielka, córka absolutnie się w niej zakochała i z chęcią opowiadała mi o tym, jak spędziła dzień.


Mamusie jak widzicie, wiem,że może być cholernie ciężko, ale przez wszystko trzeba przejść. Mam dla Was kilka rad, aby odbyło się to w miarę jak najmniej boleśnie.

1. Po pierwsze wróćcie do początku tekstu i zanim rozpocznie się rok szkolny przejdźcie przez wszystkie etapy przygotowywania dziecka do nowej sytuacji. Nie rzucajcie go na głęboką wodę. Rozmawiajcie o tym czym jest przedszkole, co się tam robi, jak wygląda. jaka fajna czeka je przygoda, nowe znajomości i zabawa.

2. Nigdy nie mówcie o przedszkolu w złym tonie. Nie oceniajcie negatywnie nauczycieli. Nawet jeśli rozmawiacie w dorosłym kręgu, a dziecko jest przy Was i się bawi. Nam się wydaje,że nie jest zainteresowane naszą rozmową, ale prawda jest taka,że wszystko rejestruje. Nie straszcie dziecka kątem lub tym,że jak będzie się źle zachowywało, to nikt go nie polubi. Wszystko wyjdzie i tak w praniu.

3. Po powrocie dziecka do domu nie zmuszajcie go do rozmowy, o tym co się działo w ciągu tych kilku godzin jego nieobecności. Wierzcie mi, jak chwilę odpocznie i uporządkuje sobie myśli, to samo będzie nam opowiadać. Ja często mówię Oliwce, co robiłam w domu, kiedy jej nie było. Po pewnym czasie ona samo się otwiera i rewanżuje się tym samym.


4.
Jeśli dziecko bardzo przeżywa rozstanie z mamą, zapytajcie nauczyciela czy może ono zabierać do przedszkola ulubionego pluszaka. U nas to poskutkowało. Córce było raźniej, a kiedy inne dzieci zaczęły się nim interesować przełamała barierę nieśmiałości i chętnie im o nim opowiadała. Ten etap trwał u nas ok 2 tygodni.

5. Nigdy nie pokazujcie dziecku swoich emocji. Ono wszystko wyczuwa i jeszcze bardziej stresuje się rozstaniem. Wiem,że teraz jest mi łatwo to pisać, ale wierzcie mi,że byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów.Wybuchałam dopiero kiedy autobus znikała za zakrętem. Płakałam jak bóbr, ale nigdy przy córce.

6. Chwalcie, chwalcie i jeszcze raz chwalcie. Nic nie buduje tak poczucia wartości dziecka, jak pochwała od rodziców. Doceniajcie nawet te najmniejsze postępy, jak, np samodzielne zawiązanie butów, ubieranie się, nauczenie wierszyka, piosenki, tańca, okazanie serdeczności koleżance. jednym słowem za wszystko.


7. Miejcie kontakt z nauczycielem. Niech Wam szczerze powie jak dziecko się zachowuje, co można zrobić, aby pomóc mu przejść najgorszy okres. Nie bójcie się pytać. W końcu dla Was to także jest nowa sytuacja, a pedagog pracując z dziećmi ma ogromne doświadczenie i chętnie Wam podpowie nad czym trzeba popracować.

8. Nigdy nie ulegajcie dziecku, kiedy prosi o dzień wolnego. To jest naprawdę bardzo ważny punkt. Dziecko musi się przystosować do panujących reguł. Jeśli jest zdrowe, to idzie do przedszkola, bez zbędnych dyskusji. Jeśli świadomie dziecku wagary uczymy je wykorzystywać pewne jego zachowania w dalszych latach nauki. Dziecko cały czas nas testuje. Obserwuje jak jego działania wpływają na naszą decyzję. Możecie twierdzić, że jak raz ulegniecie, to nic się nie stanie, ale pomyślcie - skoro raz się udało, to przy następnej okazji dziecko znowu będzie starało się wymusić na Was zostanie w domu. Nie dajcie się.

9. Nie przerywajcie dziecku nauki, nie wypisujcie go z przedszkola. Dla dziecka rozstanie z rodzicem bywa bolesne. Dla mojej jedynaczki właśnie tak było. Na początku czułam się jakbym tym całym przedszkolem wyrządzała jej krzywdę, mimo to nie poddałam się. Wyobraźcie sobie,że jeśli nie przejdziecie tego okresu adaptacyjnego teraz, to czeka Was to za rok, a będzie dokładnie tak samo, z tą różnicą,że dziecko będzie pamiętać fakt, że na początku chodziło do przedszkola, a później, dzięki jego działaniom już nie. Za rok już świadomie próbowało by tych samych sposobów, a pamiętajcie,że zerówka jest już obowiązkowa.


Początki przedszkola były dla nas koszmarem. Zarówno zmiana otoczenia, nowe twarze, izolacja od rodziców sprawiły,że córka ciężko przeszła pierwsze kilka tygodni. Jednak małymi kroczkami udało nam się osiągnąć harmonię. Oliwka w przedszkolu stała się być bardziej śmiała, towarzyska, nauczyła się pracy w grupie i dzielenia. Pięknie śpiewa, koloruje, rozwija się pod każdym względem. A po wakacjach jak na skrzydłach popędziła już do zerówki. Uczęszcza na kółko taneczne i rozwija swoje pasje. Teraz rozpacza już tylko z powodu weekendu, bo rozstanie z ulubioną panią i koleżankami jest najgorszą rzeczą, co może ją spotkać.

15 komentarzy:

  1. Zgadzam się w 100%. Dosłownie tak samo bym wszystko opisała i dosłownie to samo przeżywałam ze starszym. Za rok młodego poślę do przedszkola. Boję się ale dam radę i na pewno nie ustąpię pomimo ewentualnych krzyków i histerii. Może nie będzie tak źle jak ze starszym 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że z młodszym nie powinno być takiego problemu :) Od jakiegoś czasu obserwuje jak jego brat chodzi do szkoły, więc uważam,że będzie się cieszył,że jest na tyle "dorosły", że także może do niej iść :)

      Usuń
    2. Też po cichu tak sobie myślę i mam nadzieję że tak właśnie będzie 😊

      Usuń
  2. U mnie akurat nie było problemu, córcia chciała chodzić od razu do przedszkola i nie płakała. Byłyśmy tam wcześniej tylko raz i bardzo się jej podobało, więc gdy nadszedł jej czas poszła z chęcią.Po dwóch tygodniach tylko miała chwile kryzysu i kilka razy popłakiwała pod kołderką , gdy leżakowali, ale nigdy nie powiedziała, że nie chce chodzić.Teraz jest już starszakiem i czuje się bardzo ważna, ale ja sama z bolącym sercem nieraz wychodziłam z przedszkola widząc jak inne dzieci płaczą .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara :) Moja córeczka za 2miesiące będzie miała 5 urodziny, chodzi do zerówki i również czuje się ważna w starszej grupie:)

      Usuń
  3. Bardzo trafnie napisane, zgadzam się w 100% ! i nawet nie mam ochoty niczego dodawać :-)! Buziaki!

    http://nataliazarzycka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze zrobiłaś,że wytrwałaś w postanowieniu. Oliwce wyjdzie to tylko na dobre :)
    U Nas wyglądało to tak,że córka chodziła do żłobka już w Polsce,a w Holandii od 4go roku życia pomaszerowała do szkoły i tak maszeruje codziennie zadowolona.Nie będę porównywać jak to jest w tych obu krajach,bo to nie ma sensu,ale wiem że dzieci chłoną jak gąbka wszystkiego tego czego się nauczą w tak młodym wieku.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oliwce już wyszło to na dobre :) Co do warunków w innych krajach, to chętnie posłucham, ale rozmawiając ze znajomymi, którzy wyemigrowali wiem,ze jest to porównanie jak dzień do nocy ;)

      Usuń
  5. Mój synuś poszedł od razu do zerówki- jak na razie jest zadowolony, szczęśliwy i oby tak zostało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama jeszcze przez to nie przechodziłam, ale rady jak najbardziej zapamiętam na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamietam gdy moja młodsza siostra szła do przedszkola - była zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  8. WOW przebrnęłam, ale musiałam to wziąć na dwa razy :)

    Pracowałam w przedszkolu w najmłodszej grupie tj 3 latki i wiem dokładnie jak ważna jest systematyczność oraz nie okazywanie dziecku emocji. Najgorsze było jak dzieciaki odprowadzały mamy i z krokodylimi łzami i ledwo łapiące oddech oddawały równie rozhisteryzowane dziecko. Oj na prawdę ciężko później takie dziecko uspokoić i przekonać do wspólnych zabaw, bo ono wiecznie jest na NIE...

    Mnie to czeka za parę lat ale wiem, że przedszkole to dobra sprawa, a szczególnie dla jedynaka który to właśnie w przedszkolu uczy się współpracy z innymi.

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Miło mi,że do mnie zajrzałeś :) Jeśli już jesteś zostaw po sobie jakiś ślad :)

Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów:)

Zostawiając komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności.