Jak już zapewne wiecie rząd ogłosił nowelizację ustawy o świadczeniach rodzinnych, z której wynika,że od 1stycznia 2016 roku każdej rodzinie, w której urodzi się dziecko będzie należało się świadczenie w wysokości 1000zł wypłacanych co miesiąc przez okres roku. W przypadku ciąży mnogiej ten okres ma być nieco wydłużony. Ze świadczenia tego będą mogli skorzystać również studenci, osoby bezrobotne, rolnicy, oraz osoby pracujące na umowach cywilno prawnych, bez względu na swój status ubezpieczeniowy i wysokość dochodów. Nawet osoba, która przysposobi dziecko, będzie miała prawo do nowego becikowego. Brzmi pięknie, prawda?
Jeśli nie są to czcze przedwyborcze kłamstewka polityków i rzeczywiście ta ustawa wejdzie w życie to osobiście bardzo będę się z tego cieszyła, ale sami wiemy ile szumu lubią robić wokół siebie tęgie głowy,żeby tylko zdobyć poparcie i zasiąść w wygodnym i najlepiej w kraju opłacanym fotelu.
Z drugiej strony polskie społeczeństwo się starzeje. Już od dłuższego czasu żyjemy w niżu demograficznym i niedługo nie będzie komu pracować na nasze emerytury. Może to taka łapówka?
Z powodu tej ustawy powstał ogromny szum. Internauci są oburzeni, bo twierdzą,że nowe becikowe będzie siłą napędową do szerzenia patologii. Polak nie dostaję wsparcia od Państwa - jest źle, ma je dostać - też jest źle. Odnoszę wrażenie,że nasz naród potrafi tylko narzekać.
Jestem matką, więc mogę Wam powiedzieć,że ten tysiąc złotych miesięcznie to kropla w morzu wydatków na dziecko. Zanim mnie zaczniecie hejtować i pisać,że w tyłku mi się poprzewracało, bo wybrzydzam napiszę co nieco o wydatkach.
Dziecku trzeba kupić łóżeczko, a co za tym idzie materac, kołderkę, poduszkę i ze dwa komplety pościeli i prześcieradeł na zmianę - w tysiącu powinniśmy się zmieścić. Dodatkowo przewijak, rożek, wanienkę, kremy, oliwki, smoczki, butelki, tonę pieluch, które idą jak woda.. fotelik samochodowy, wózek gondola, w późniejszym czasie spacerówka.. ubrania, kocyk, podgrzewacz do butelek.. Na pierwszej wizycie szczepiennej położyliśmy na stół koło tysiąca złotych. Już sama szczepionka 6 w 1 kosztowała 180zł, pneumokoki 300zł, a szczepiliśmy jeszcze córkę na meningokoki i rotawirusy. Mało tego nie jest to wydatek jednorazowy, bo szczepienia te trzeba powtarzać w przeciągu kilku tygodni. Nie daj Boże dziecko zachoruje - na leki zawsze wydasz majątek. A szpital? Chcesz być z dzieckiem - płać. Nie wspomnę już o tym,że matka po porodzie też potrzebuje różnych higiennicznych rzeczy, czasem nakładek, które pomogłyby jej w karmieniu, laktatora i kontroli ginekologicznej.
Nowe becikowe nie jest wysokie w porównaniu do świadczeń jakie mają nasi zachodni sąsiedzi, którzy nie muszą się martwić, np opłatami za szczepienia. Zawsze jest to jednak jakieś wsparcie dla rodzin, dlatego nie rozumiem tego oburzenia społeczeństwa. Patologia? Przecież każdy człowiek wie,że utrzymywać dziecko trzeba nie tylko przez rok, ale przez jakieś 20lat jego życia (jak nie dłużej). Co roku wydatki na nie wzrastają, chociażby z tego powodu,że zaczyna się szkoła,a wyprawka do niej pożera jedną pensję rodzica. Nikt o zdrowym rozsądku nie decyduje się na dziecko nie mając jakiejś stabilizacji finansowej.
"Bezrobotni to darmozjady" - gó.no prawda. Jeśli tak uważasz to proponuje Ci zamieszkać w tak małej miejscowości jak ja i wówczas wtedy na własnej skórze przekonasz się jak smakuje bezrobocie. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.
Choć popieram propozycję rządu to uważam,że powinien on zagwarantować wszystkim stabilną i dobrze płatną pracę. Wtedy młodzi nie będą wyjeżdżać za granicę i zasilać tamtejszych ZUSów, tylko zostaną i będą godnie żyć, mogąc pozwolić sobie na dziecko w każdym momencie ich życia. A jak na razie jest tak: Wracasz po macierzyńskim do pracy - nie zdziw się jak chwilę po tym wylecisz na bruk. Jesteś matką i szukasz stabilnego źródła dochodu - praktycznie jesteś skreślona z listy potencjalnych kandydatów, bo "co pani zrobi kiedy dziecko zachoruje?".. itd Szczepienia i duża część leków - nierefundowana, pobyt rodzica z dzieckiem w szpitalu - płatny. U nas płaci się za wszystko to, co na zachodzie dzieci mają zagwarantowane z chwilą przyjścia na świat. Rząd nie był nigdy bliski rodzinom i marzę sobie by ta ustawa (o ile w ogóle wejdzie w życie) była pocżątkiem wielkich zmian w tym kraju.
*Zdjęcia pochodzą z naszego rodzinnego albumu i przedstawiają Oliwkę w pierwszym roku jej życia.